Spojrzenie
w przeszłość polskiej
FOTOGRAFII
...ROK 1910
Jan Bułhak
debiutuje jako publicysta, drukując na łamach "Fotografa Warszawskiego"
Gawędy
o fotografii dawniej a dziś w pięciu odcinkach, w latach 1910-1912.(...)
----------------------------
Marian Dederko
(1880-1965) zajmował się fotografią od trzynastego roku życia i uprawiał
ją amatorsko po rok 1905,w którym wyjechał na studia politechniczne do
Belgii, (...) Decydujące znaczenie dla dalszego rozwoju jego talentu miało
spotkanie z Janem Bułhakiem w roku 1913. "Trudno sobie wyobrazić - wspomina
- jak wielkie wrażenie robiły na mnie prace Bułhaka, które po raz pierwszy
oglądałem, To było objawienie, to było zupełnie coś innego od wszystkiego,
co się dotychczas oglądało, to była rewolucja w estetyce fotografii tamtych
czasów, Musiałem więc go poznać, musiałem mu pokazać moje wysiłki, zaznać
od niego rady i wskazówek na przyszłość. Zapakowałem tedy teczkę i pojechałem
do Wilna."
Bułhak zaś
tak scharakteryzował Dederkę w pięćdziesięciopięciolecie jego działalności
fotograficznej: "Gorący, nieokiełznany temperament artystyczny, nie znający
spokoju ni umiaru. Bezinteresowne, ofiarne, lekkomyślne poświęcenie sztuce
całego swego żywota, płomienna, entuzjastyczna pobudliwość na wszystko,
co jest stężonym wyrazem piękna i mocy życia, a przy tym promienisty, słoneczny,
rozbrajający uśmiech oczu i całej twarzy - oto jest Marian Dederko! Płomień
gorejący, każdym tchnieniem wichru życia rozpłomieniający się do białości
i świecący twórczo przez sam, fakt swego rozpłomienienia."
Przybyłemu
w roku 1916 do Warszawy Dederce udało się w tym samym roku zorganizować
pierwszą po czternastu latach wystawę fotografii artystycznej, w której
wzięli udział przede wszystkim warszawscy amatorzy i kilku fotografów zawodowych,
a także Jan Bułhak z Wilna i B. Danejko z Kresów. Bułhak nadesłał dziesięć
znakomitych gum wielobarwnych, które jeszcze po dziesięciu latach wspominać
będzie Dederko na łamach "Fotografa Polskiego", jako że dla Warszawy były
wówczas wielką rewelacją.
---------------------------------------
(...) Tymczasem
na krańcu ówczesnej Rzeczypospolitej, w Wilnie, na wskrzeszonym po osiemdziesięciu
siedmiu latach uniwersytecie obdarzono fotografię indygenatem sztuki. Tym
aktem nobilitacyjnym było powołanie do życia Zakładu Fotografii Artystycznej
na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego, a stało się to
za sprawą Ferdynanda Ruszczyca, wybitnego artysty, wspaniałego malarza
pejzażu ojczystego, organizatora i pierwszego dziekana Wydziału.
Ferdynand Ruszczyc
(1870-1936) dawno już zdawał sobie sprawę z wielkich możliwości fotografii
w utrwalaniu pejzażu, tylko nie widział wokół siebie fotografa obdarzonego
talentem pejzażysty. Jeszcze około roku 1905 zainteresował się wileńskim
fotografem, Janem Hermanowiczem (1865-1906), który często i z zamiłowania
wychodził w plener. Zaprosił go nawet do Bohdanowa, rodzinnego majątku
Ruszczyców, stwarzając mu odpowiednie warunki do fotografowania okolic
Bohdanowa i Oszmiany. Wczesny a niespodziewany zgon Hermanowicza zaprzepaścił
nadzieje Ruszczyca. Ale gdy od roku 191O Jan Bułhak zaczął drukować Gawędy
o fotografii w "Fotografie Warszawskim", a potem publikować reprodukcje
swoich zdjęć, Ruszczyc, który pilnie obserwował rozwój polskiej fotografii,
żywo zainteresował się osobą autora artykułów, jakich się dotychczas nie
czytało, i zdjęć, jakich się dotąd nie oglądało. Zaprosiwszy Bułhaka do
Bohdanowa, jął go usilnie namawiać, by porzucił gospodarkę na roli i zajął
się wyłącznie fotografią. Przyjazd Bułhaka do Bohdanowa wypadł w czasie,
gdy bawił tam wieloletni przyjaciel profesora, Jan Kurusza-Worobiew, fotoamator
o dużym, choć wówczas jeszcze nie wykrystalizowanym talencie. Ruszczyc
namawiał obu do wspólnego działania na niwie fotograficznej, obiecując
wydatną pomoc w osiedleniu się ich w Wilnie i zorganizowaniu zakładu fotograficznego.
Bułhak podjął
tę propozycję. Wyjechał na Zachód, by poznać organizację kilku renomowanych
zakładów. Przy tej sposobności odbył kilkumiesięczną praktykę w Dreźnie,
u cieszącego się wówczas sławą wybitnego fotografa-portrecisty, Hugona
Erfurtha (1873-1948). W roku 1912 otworzył w Wilnie własną pracownię i
pod kierunkiem Ruszczyca zajął się "inwentaryzacją fotograficzną zabytków
architektonicznych wileńskich, rozszerzając stopniowo jej zasięg na dzielnice
sąsiednie, a w końcu na całą Polskę", jak stwierdzał później w życiorysie.
Odtąd będzie
Bułhak pozostawał pod urokiem niepospolitego talentu i osobowości Ferdynanda
Ruszczyca. Nic zresztą dziwnego, Ruszczyc bowiem był nie tylko malarzem,
profesorem, dziekanem, działaczem społecznym i kulturalnym - pisał W. Charkiewicz
w "Słowie" wileńskim, w numerze poświęconym pamięci zmarłego - był Ruszczyc
Mistrzem! Szedł naprzód, rozdając hojnie siebie na prawo i lewo. Był przewodnikiem
i kierownikiem dla każdego, kto się z nim bliżej stykał każdemu otwierał
oczy na świat, każdego zachęcał do walki, choć nikogo sobie nie podporządkowywał.
Uczył, lecz nie pouczał; szanował indywidualność każdego, kto mógłby się
zdobyć choćby na odruch twórczy." "Do onego uświadomienia [artystycznego]
przyczynił się walnie Ferdynand Ruszczyc -wspominał Bułhak. -On mnie wtajemniczył
w wartości architektoniczne Wilna, on mnie nauczył związku tych klejnotów
z dziejami kraju i jego martyrologią, z jego dniami świetności i chwały.
On mi wpoił jasne zrozumienie związku między życiem a sztuką, między polską
prawdą a polskim pięknem. On, swoim przykładem, kazał mi szukać w kamieniach
i murach dróg polskiej duszy, a w przyrodzie rodzimej poznawać tajniki
Ziemi, dla której nie jest za dużo - oddać życie... Byłbym niewdzięczny,
gdybym, choć tak pobieżnie, nie napomknął o roli, jaką ten Mistrz i Nauczyciel
odegrał w moim życiu" Moja fotografia ojczysta wiąże się jak najściślej
z osobą Ruszczyca."
Kilkuletnia
współpraca z Bułhakiem dała też Ruszczycowi pewność, że powierzając "swemu
wychowankowi" kierownictwo Zakładu Fotografii Artystycznej, oddaje przyszłość
polskiej fotografii artystycznej w dobre, właściwe ręce.
Dzień 20 listopada
1919 roku - data inauguracji działalności Zakładu Fotografii Artystycznej
- gdy Jan Bułhak z katedry uniwersytetu, który kształcił i Joachima Lelewela,
i Adama Mickiewicza, i Juliusza Słowackiego, zaczął nauczać sztuki niedawno
narodzone, jest kamieniem milowym w dziejach polskiej fotografii. Powagą
uniwersytetu potwierdzony został jej autorytet, budowany pracą twórczą
i wysiłkiem kilku już pokoleń polskich fotografów. Uosobieniem zaś tego
autorytetu stał się właśnie Bułhak.
Jan Bułhak
(1876-1950) nie był jeszcze wówczas postacią powszechnie znaną w polskim
ruchu fotograficznym. Poza zaborem rosyjskim nie wystawiał swych prac,
do pozostałych zaborów co najwyżej mogły docierać echa jego publicystyki.
Miał wówczas już czterdzieści trzy lata, z fotografią zetknął się bowiem
dość późno, w wieku dojrzałym. Po maturze w roku 1897 i dwóch latach studiów
na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego zajmował się gospodarką
na roli w majątku Peresieka, pod Mińskiem Litewskim. W czasie, gdy Henryk
Mikolasch wydawał już w roku 1905 Album fotografów polskich, gdy odbywały
się wystawy polskiej fotografii artystycznej we Lwowie i Krakowie, gdy
np. Józef Switkowski nie tylko wystawiał swe prace poza granicami kraju,
ale miał już bogaty dorobek piśmienniczy , Jan Bułhak jeszcze o fotografii
nawet nie myślał. Zajął się nią amatorsko około roku 1908, urządziwszy
u siebie na wsi "kompletną pracownię, altanę do zdjęć i ciemnicę". Zadebiutował
raczej jako publicysta, lecz Gawędy o fotografii dawniej a dziś ujawniły
od razu głębokie przemyślenie i znajomość zagadnień fotograficznych, pełne
opanowanie warsztatu, jak również - i to niezwykle ważne - wprost misjonarskie
zaangażowanie w krzewienie fotografii artystycznej. Od pierwszego publicystycznego
wy- stąpienia był Bułhak wprost fanatycznym szermierzem sztuki fotograficznej,
"foto-grafiki", jak ją określał terminem własnego pomysłu. Dopiero w roku
1912 na łamach "Fotografa Warszawskiego" zaczęły się ukazywać reprodukcje
prac fotograficznych Bułhaka, które tak urzekły Mariana Dederkę. I odtąd
już, przez lat czterdzieści, będzie Bułhak apostołem i mistrzem polskiej
fotografiki. Jego rozliczne, świetnym językiem pisane artykuły, eseje i
książki, obok żywego słowa i przykładu, wykształciły kilka pokoleń polskich
fotografików, a jego ukochanie ziemi ojczystej, utrwalone w tysiącach zdjęć,
przyczyniło się do ujawnienia piękna naszego kraju.
(...)
. |