KRÓTKIE
ABC O JANIE BUłHAKU
Pomimo upływu 22 lat od
śmierci Jana Bułhaka osobowość tego człowieka nie przestaje interesować
nie tylko ludzi, którzy go pamiętają, lecz i młodych, współczesnych publicystów,
krytyków i badaczy fotografii polskiej. W większości publikacji i teoretycznych
rozważań o sztuce fotograficznej sięgano po Bułhaka w przeróżnych aspektach.
W zależności od założeń autorów publikacji przyznawano Bułhakowi wielkie
zasługi dla rozwoju fotografii w Polsce i wysoko oceniano jego twórczość
artystyczną - bądź potępiano w czambuł rodzaj jego sztuki, określając ją
jako wsteczną i zacofaną, przypisując mu nawet opóźnienie rozwoju fotografii
polskiej o lat kilkadziesiąt.
Ta niekiedy krańcowa rozpiętość sądów
jest dowodem, że Jan Bułhak był widocznie człowiekiem o ciekawej osobowości,
skoro nie został zapomniany i wymazany z pamięci potomnych. Kim był i co
robił, chciałbym krótko przypomnieć, adresując tę notatkę przede wszystkim
do młodych Czytelników.
Jan Bułhak nie był teoretykiem-naukowcem
i nigdy nie pragnął za takiego uchodzić. W fotografii widział po prostu
duże możliwości zastosowania tej nowej techniki do plastycznej wypowiedzi
twórczej. Doceniał także jej właściwości wizualnej dokumentacji zjawisk
i rzeczy. Z fotografią zetknął się dopiero w 30 roku życia, gospodarując
w swoim kresowym zaścianku (1905 r.).
Nie przypuszczam, aby mu się ta gospodarka
bardzo udawała, gdyż jak sam powiada: "obchodziła mnie zawsze bardziej
kolorowa bujność kwiatu, niż kalendarzowy czas jego rozkwitania", co wyraźnie
wskazuje, że więcej zajmowało go piękno pól, kwiatów i przyrody, a mniej
efekty materialne prowadzonej gospodarki.
Był artystą - choć bez "przydziału",
bałwochwalczo wrażliwym na otaczający go świat słońca, lasów, obłoków i
ziemi. Te cechy pozostały mu do śmierci. Pamiętam, jak w okresie tworzenia
Związku Polskich Artystów Fotografików w 1946 r ., podczas jakiejś konferencji
w Ministerstwie Kultury i Sztuki, Bułhak przeprosił .zebranych, wyszedł
"na chwilę" - i więcej nie wrócił. Za oknami ministerialnego gabinetu przesuwały
się po niebie piękne, kłębiaste obłoki. Domyśliłem się bez trudu, co poniosło
tego siedemdziesięciolatka.
Opanowanie tajemnych procesów fotografii
nie przyszło mu łatwo, gdyż w owych czasach podręcznik tej umiejętności,
podobnie jak obecnie "Fotografia" - nie był łatwy do zdobycia. Opowiadał
mi, że pierwsze klisze wywoływał w czystym hydrochinonie, bo taki proszek
otrzymał od przygodnego fotografa.
Widząc, że samemu nie da sobie rady,
pojechał do Drezna, gdzie u Hugo Erfurtha nabył koniecznych wiadomości
i praktyki. Po powrocie zaczął przyswajać fotografię do swych potrzeb i
zamiłowań. Najchętniej fotografował umiłowany. rodzimy krajobraz. Rychło
spostrzegł, że zdobył narzędzie bardzo przydatne do obrazowania tego, co
go interesuje i urzeka. Fotografia bawi go i pochłania. W 1911 roku poznaje
Ferdynanda Ruszczyca, znakomitego człowieka i ciekawego malarza, o pokrewnych
Bułhakowi zainteresowaniach.
Znajomość ta stanowi przełom w dalszym
życiu Bułhaka. Ulegając czarowi Ruszczyca, jego poglądom i sztuce, Bułhak
pozostaje na długie lata pod jego wpływem. W fotografii krajobrazu poświęca
wiele uwagi chmurom i chyba pierwszy w fotografii polskiej traktuje chmury
jako niezbędny składnik pejzażu, znakomicie uzupełniający jego piękno
i wyraz. Chmury, tak często wy- stępujące w poezji, prozie i malarstwie,
stają się również tematem o dużej wadze artystycznej i w fotografii. Pejzaże
Bułhaka, pełne ekspresji i swoistego, kresowego romantyzmu, posiadają wszelkie
cechy malarstwa Ruszczyca i odwrotnie - obrazy Ruszczyca przypominają pejzaże
Bułhaka.
Po osiedleniu się w Wilnie w 1912
roku, Bułhak, zachęcony przez Ruszczyca, przystępuje do dokumentacji zabytków
architektury. Obok cennych obiektów zabytkowych w Wilnie, zakamarków i
zaułków miejskich, wiele podróżuje po ziemiach kresowych, fotografuje z
zamiłowaniem relikty budownictwa wiejskiego, stare chaty, dwory i dworki,
podkreślając w sposób bezbłędny ich wartości historyczne i artystyczne,
oraz wydobywa tę dziwną, pozafotograficzną atmosferę, związaną nieodłącznie
z obiektami starych i tradycyjnych zabytków kultury. Te właściwości fotografii
artystycznej, określane obecnie jako tanie, sentymentalne obrazki, były
wówczas wysoko cenione. Bułhak śledzi uważnie światową fotografię artystyczną.
ale czerpie z niej tylko to, co mu najbardziej odpowiada.
Równolegle do uprawianej twórczości
fotograficznej i prowadzenia od 1919 r. wykładów z tej gałęzi sztuki na
Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie, gdzie w 1939 roku uzyskuje
docenturę, Jan Bułhak podejmuje szeroką działalność pisarską i organizacyjną.
Ukazują się książki, w których omawia językiem gawędziarskim, prostym i
serdecznym, zagadnienia estetyki i wartości kulturowych fotografii artystycznej,
nazywanej przez niego fotografiką. Książki te były pierwszymi, a przez
długie lata jedynymi wydawnictwami z tej dziedziny w Polsce. Pisze i publikuje
w czasopismach fotograficznych szereg interesujących, odkrywczych artykułów.
W piśmie, słowie i obrazach propaguje
fotografię krajoznawczą w szerokim zrozumieniu piękna naszego kraju. Ten
rodzaj fotografii nazywa "fotografią ojczystą", podkreślając jej wielkie
znaczenie społeczne. Walczy o prawne uznanie fotografii artystycznej, jako
jednej z dziedzin sztuk plastycznych. Poza piśmiennictwem fotograficznym
publikuje, pełną wspomnień osobistych, książkę o Ferdynandzie Ruszczycu
pt. "XXVl lat z Ruszczycem" (Wilno, 1939). Wydaje również dwa małe, serdeczne
utwory: "Moja Ziemia" (1919 r.) i "Dom" (1937 r.). Na krótko przed wojną
przystępuje do opracowania swych pamiętników, obejmujących lata 1880-1887,
pt. "Kraj lat dziecinnych". Ciekawa ta praca, będąca kopalnią wiadomości
i zdarzeń o ludziach, obyczajach i pięknie ziemi mickiewiczowskiej; zakończona
podczas okupacji, nie została dotąd opublikowana i istnieje jedynie w rękopisie.
Z inicjatywy Jana Bułhaka powstaje
w Wilnie, w 1927 roku, "Fotoklub Wileński" - pierwsze w kraju stowarzyszenie
zrzeszające fotografów legitymujących się pracami o wysokim poziomie artystycznym.
Na podobnych zasadach grono czołowych twórców i działaczy powołuje w 1930
roku "Fotoklub Polski", powierzając prezesurę Janowi Bułhakowi.
Po wojnie, natychmiast po przyjeździe
w 1945 r. do Warszawy, Jan Bułhak włącza się z młodzieńczą energią do tworzenia
nowych form organizacyjnych ruchu fotograficznego w Polsce. Przy jego udziale
i współpracy powstaje w lutym 1946 roku Związek Polskich Artystów Fotografów
(obecnie: Fotografików), którego członkowie uzyskują pełne prawa działalności
zawodowej w dziedzinie fotografii artystycznej. Spełniły się wieloletnie
starania Bułhaka - fotografia artystyczna została zrównana z innymi dziedzinami
sztuki. Podstawową kadrę Związku stanowią członkowie byłych fotoklubów.
ZPAF jest pierwszym stowarzyszeniem tego typu w świecie. Pierwszym prezesem
Związku obrano Jednomyślnie Jana Bułhaka.
Przy współudziale Jana Bułhaka zorganizowano
również ruch amatorski, powołując do życia "Polskie Towarzystwo Fotograficzne",
stowarzyszenie o zasięgu ogólnopolskim (1948), przekształcone później w
Federację Amatorskich Stowarzyszeń Fotograficznych w Polsce. Powyższa krótka
informacja nie daje, oczywiście, pełnego obrazu działalności Jana Bułhaka,
a tym bardziej jego osobowości. Człowiek ten wywarł niewątpliwie wielki
wpływ na kształtowanie się pojęć o sztuce fotograficznej. Głosił swoje
osobiste poglądy i tworzył zgodnie z nimi, co chyba wolno każdemu artyście,
lecz nie pretendował do roli prawodawcy czy dyktatora. Nie jego jest winą,
że rodzaj twórczości, którą uprawiał, i jego wskazania odpowiadały znacznej
większości ludzi zajmujących się fotografią artystyczną, a jego obrazy
były wysoko ocenione przez szerokie kręgi odbiorców. Nie jest również winą
Bułhaka, że wielu twórców poszło w jego ślady, bo im sztuka Bułhaka odpowiadała,
i że powstała jakaś swoiście polska szkoła. Nowe, odmienne kierunki w sztuce
fotograficznej, przeważnie pochodzenia niemieckiego, przenikały do kraju,
lecz dość obce duchem, nie znajdowały wielu zwolenników. Fotografia polska
w owym czasie nie miała skłonności kosmopolitycznych i długo zachowała
swój odrębny charakter, znany i uznawany w świecie. Bułhak doceniał nowe
kierunki, choć nie ze wszystkimi się godził, pod warunkiem, że były to
propozycje szczere i uczciwe. W 1948 roku wziął nawet udział w pierwszej
po wojnie, historycznej już, wystawie nowoczesnej fotografii, zorganizowanej
przez Z. Dłubaka, nazwanej wówczas "wystawą wariatów".
Nie znosił pustki intelektualnej i
szarlatanerii. Wymagał twórczości płynącej z rzeczywistych potrzeb artysty,
a nie jarmarcznej, efekciarskiej galanterii. Myślę, że swoje credo artystyczne
najlepiej określił w słowach prostych i jasnych, mówiąc:
"Miłość jest najważniejszą sprawą
żywota. Ze stosunku bezmiłosnego w strefie duchowej nie urodzi się nic
żywego ani pięknego. Trzeźwy rozum i ścisłość obliczenia nie wystarczą
tam, gdzie trzeba patrzeć, czuć i trudzić się sercem".
Podobno są to poglądy konserwatywne
i wsteczne, które przestały już obowiązywać. Gdzie leży prawda - pozostawmy
to zagadnienie do rozwiązania przyszłym historykom fotografii polskiej.
Leonard Sempoliński
Miesięcznik "Fotografia" nr 3
marzec 1972
|