Jan Bułhak to fotografik,
pisarz, poeta, teoretyk, nauczyciel, technik, działacz społeczny, organizator,
publicysta, tłumacz z wielu języków, historyk. Piękno słowa łączył z jasnością
stylu. A do tych talentów dodać trzeba czar osobisty i skromność, które
zachęcały do współpracy z nim. A sam pracował szybko, sumiennie. Dzień rozpoczynał
o 5 rano, a kończył o północy. Energiczny, wymagający, ale pogodny i życzliwy,
opiekuńczy i niepamiętliwy, pełen humoru i dowcipu. Przycinał, ale i sam
wesoło przyjmował przycinki innych. W dyskusji i ocenach estetycznych umiał
nieraz przeciwstawiać własne poglądy, ale umiał także uszanować, ocenić
wartość innego stylu pracy, innych wypowiedzi, nie hamując rozwoju, odmiennych
od własnych kierunków artystycznych.
Osobowość Bułhaka - duży temperament,
uczuciowość, wielostronne i nieprzeciętne zdolności - oto dlaczego wywarł
on znacznie większy wpływ na działalność i twórczość fotograficzna niż
którykolwiek ze współczesnych mu fotografików. Dominował nad ruchem
fotograficznym,
bo to wynikało z jego osobowości, a nie z chęci przewodzenia. Nie był wodzem,
nigdy do tego nie dążył. Był organizatorem, to prawda, ale nie dyktował,
radził się innych, nawet znacznie młodszych. Propagował szeroko fotografię,
wzywał do pracy amatorów. Czynnie i gorąco pomagał młodym, w nich widząc
przyszłość coraz to doskonalszej sztuki fotograficznej. Serdeczność jego
apelu ośmielała. To było najważniejsze. A wreszcie od władz żądał dla
nich szkoły. Żądał rangi dla sztuki fotograficznej; nie dla siebie, bo
- poza innymi odznaczeniami - był pierwszym fotografikiem, który otrzymał
krzyż Polonia Restituta. Rangę fotografii podnosił jako wykładowca uniwersytecki
na wydziale sztuk pięknych. Jako przyjaciel najwybitniejszych plastyków
w różnych środowiskach artystycznych nie omijał okazji, aby im uświadomić
wartość sztuki fotograficznej, wartość, którą tak mocno podkreślił we własnym
pisarstwie. Informował fotografujących, podając w druku tekst prawa autorskiego,
o obowiązkach wydawców, którzy nazbyt często "zapominali" o honorariach,
lekceważąc fotografików.
Niezależnie od przykładów, jakie
dawała jego własna twórczość, nauczał w licznych dziełach pisarskich o
estetyce fotograficznej. O tym, jak rozpoczynać tworzenie dobrego obrazu
i jak doprowadzić dzieło do końca. Naczelną zasada było wyodrębnienie motywu
w otaczającej rzeczywistości i przedstawienie go we właściwym oświetleniu.
Następnie - techniczne opracowanie negatywu i pozytywu w pełnej gamie tonalnej,
w walorowości plam. Do wyboru motywu już w negatywie zalecał teleobiektyw
lub obiektywy długoogniskowe, aby unikać powiększeń z wycinków negatywu.
Metoda ta była słuszna nie tylko ze względu na wady powiększeń z małego
wycinka, lecz sprzyjała także tworzeniu ostatecznego obrazu na gorąco,
kiedy bezpośrednio działały łącznie piękno obiektu i wrażliwość, wzruszenie
twórcy. Kompozycja motywu była oparta w owym czasie na tzw. złotym podziale.
Popierał, oprócz anastygmatów, fotografowanie anachromatem, jeśli to było
celowe.
W swoim programie estetycznym nie
trzymał się jednak kurczowo kanonów ani sam, ani nie wymagał tego od innych.
Po prostu uważał, że najpierw trzeba dobrze opanować technikę i kompozycję,
aby następnie pozwolić sobie na odchylenia od podstawowych norm. I tu tkwi
błąd w ocenie teorii estetycznych mistrza i stąd wynika pochopność jednostronnego
widzenia jego postawy artystycznej. Jeśli nie gonił za modą, to nie znaczy,
że nie wnosił poprawek do swojej twórczości. Z całą swobodą przekonania
o potrzebie zmiany stosowania wyrównanej walorowości w pewnych obrazach,
zdecydowanie akceptował mocne, prawie czarne tonacje obok jasnych. Takie
walory powtarzają się w jego obrazach architektury, a nawet odnajdujemy
je w portretach i pejzażach. Twórczość Bułhaka obejmowała przede wszystkim
pejzaż i architekturę. Oba te działy reprezentowane były w bardzo szerokim
zakresie i sposobie ujmowania tych tematów. Od dużych, rozległych przestrzeni
do skupienia się no małym szczególe. W przyrodzie był to jakiś pojedynczy
kwiat, zdjęcie jednego nenufaru na małym skrawku wody ("Splendid
isolation"),
w architekturze fragment rzeźby, np. głowa, ręka. Portret stanowił dział
raczej związany z prowadzeniem zakładu. Zresztą lubił nie klientów, lecz
ciekawe modele. Pasjonowała go przyroda. Od czysto indywidualnej pracy
"dla siebie" porywało go notowanie piękna kraju, każdej jakby piędzi ziemi
ojczystej. Jeśli już ziemia uniemożliwiała
robienie zdjęć metr po metrze, to czynił to w architekturze. Przykład:
dwa tysiące zdjęć kościoła św. Piotra w Wilnie, jednego z arcydzieł polskiego
baroku. Do tej pracy wzywał innych, propagował z całym gorącym żarem serca
i umysłu tworzenie fotografii ojczyzny, fotografii ojczystej, krajoznawczej.
Nowe określenie tej sprawy było bardziej płomienne, patriotyczne i Bułhak
czuł, że apel w tej formie łatwiej trafi do serca rodaków.
Miłość do ojczyzny jednała go z przeciwnikami.
Twórczość Bułhaka to jednocześnie i obraz, i słowo. Powstały cudowne książeczki
"Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie". Taki cykl, w którym talenty
autora zespoliły się - obrazy opiewało słowo, obraz słowo malował. Ale
te urocze książeczki to tylko ułamek dzieł pisarskich. Piękno jego polszczyzny
zwróciło uwagę wybitnych literatów w Polsce. Nie tylko zresztą w tych poetyckich
tomikach znajdujemy piękno mowy ojczystej, lecz także w podręcznikach o
fotografii. Nie ma i tam suchego wykładu, ale żywa i piękna rozmowa z czytelnikami.
Nasz mistrz i esteta pisze pierwszy podręcznik nowej sztuki pt. "Fotografika"
(wyd. Trzaski i Everta w 1931 r.). Jest też autorem tego określenia fotografii
artystycznej i fotografa artysty. Dalsze książki to "Technika bromowa", "Bromografika" (wtórnik). "Estetyka światła", "Fotografia ojczysta", "Dwadzieścia
sześć lat z Ruszczycem". A słowo Bułhaka czytamy we wszystkich krajowych
czasopismach fachowych, w prasie periodycznej i codziennej, almanachach.
Znajdujemy tam artykuły, noty historyczne i bibliograficzne, spisy fotografików,
fotoamatorów, stowarzyszeń fotograficznych, życiorysy dawnych fotografów,
tłumaczenia z obcych języków. Bułhak zabierał głos na zjazdach, w dyskusjach,
wygłaszał odczyty i apele. Bułhak jest organizatorem Fotoklubu Wileńskiego
i Fotoklubu Polskiego. Z Fotoklubem Wileńskim jest szczególnie bliska współpraca
mistrza - jego prezesa. Pod wpływem artysty powstaje tzw. "szkoła wiellenska
, ukazuje się almanach fotografiki wileńskiej. Przy współpracy redakcyjnej
Bułhaka rozwija się nowy miesięcznik fotograficzny (wydawany i redagowany
przez St. Turskiego). Autorytet i pomoc w pracy artysty społecznika zachęca
innych do aktywności, do bezinteresowności, jakiej Bułhak daje wspaniały
przykład. Ośrodek wileński rozwija się twórczo i społecznie i liczy się
poważnie w kraju. Tu osoba prezesa Klubu Wileńskieqo i Polskiego przyciąga
ludzi i budzi w nich zapał do twórczej, ambitnej pracy.
Wreszcie po zakończeniu wojny Bułhak
przenosi się do Warszawy; spotyka go tu serdeczność i szacunek nie znanych
mu wprawdzie ludzi, ale znających jego pracę i zasługi. Pomimo beznadziejnego
stanu mieszkaniowego prezydent miasta. inż. Tołwiński, prawie natychmiast
ofiarowuje mu odpowiedni do mieszkania i pracy lokal, inni - sprzęt fotograficzny.
Pożar w domu, wzniecony przez cofających się z Wilna Niemców, niszczy wszystko
co posiadał, zbiory, sprzęt. Niepowetowane straty - około 30 tys. negatywów,
dziesiątki skatalogowanych albumów z fotografiami, powiększenia, biblioteka,
wszystko to zostało zniszczone. Niemłody, zmęczony człowiek, w nowym mieście,
w nowym środowisku, nie załamuje się, zdobywa się znowu na gigantyczny
wysiłek i jeździ po zniszczonym kraju. Wynik: osiem tysięcy negatywów.
Współtworzy ZPAF, jest jego prezesem, wystawia nowe prace. Akceptuje pracą
nowy porządek z jakimś głębokim jego zrozumieniem, co wydaje się wprost
nieprawdopodobne po tylu latach życia w odmiennym świecie. Poznaje nowy
świat polski, patriota zwycięża w sobie opory. To nowe, inne dzieło Bułhaka.
Nie odpoczywa aż do zgonu 4 lutego 1950 r. w podróży - z aparatem.
__________________________
Magazyn
Fotograficzny FOTO Nr 10(22) październik 1976
Warszawa 1945, fot. Jan Bułhak
|
|