29
lat temu ...
Na
okładce: zdjęcie reklamowe Ryszarda
Horowitza
Mario
Lasalandra,
lat 44, mieszka i pracuje w Este (prowincja Padwa). Do świata fotografii amatorskiej wszedł w roku 1962 z reportażem "Impresje egipskie". Uczestnik licznych wystaw w kraju i za granicą,
m. in. w Nowym Jorku (Museum of Modern Art), Pradze, Pescara. Posiadacz tytułu AFIAP i EFIAP .
Stary stolarz
Urodziłem się w
Este, małym,
prowincjonalnym miasteczku wśród Wzgórz Euganejskich. Ten mały świat łagodnych wzgórz, prostych ludzi, starych chałup
inspirował prawie wszystkie moje prace.
W ogóle to zacząłem od malarstwa, w wieku lat 15. Malarstwo miałem, można powiedzieć, we krwi, bo odziedziczyłem tę pasję po dziadku. Nie miałem
sprecyzowanych idei. Zacząłem od sztuki figuratywnej, potem, stopniowo, dyskutując z ludźmi, zwiedzając wystawy, czytając,
zacząłem skłaniać się ku pewnym formom sztuki abstrakcyjnej; wydawało mi się, że robię w ten sposób postępy. Zawsze
nosiłem w sobie jakiś niepokój artystyczny, wiedziałem, że mam coś do powiedzenia, ale musiałem znaleźć właściwą formę do artystycznego "rozładowania się".
Myślę, że właśnie odkrycie przeze mnie fotografii dało mi do ręki właściwy
środek ekspresji. Widzisz. jestem fotografem zawodowym i param się fotografią od roku
1953 ale tak naprawdę to odkryłem fotografię 10 lat później. W roku 1962 byłem na wycieczce w Egipcie.
przywiozłem kilkadziesiąt zdjęć. które po wyselekcjonowaniu złożyły się na moją
pierwszą wystawę indywidualną.
|
Sama
wystawa, szczególnie widziana dzisiaj, z perspektywy czasu, nie była niczym
nadzwyczajnym, ale dała mi wiele satysfakcji. Była to wystawa-reportaż (tradycyjny targ
arabski, zaułki peryferyjnych dzielnic, kontrasty społeczne itp.), ale
kilka zdjęć szczególnie udanych wzięło udział - z powodzeniem - w konkursach fotograficznych i ten fakt utwierdził mnie w przekonaniu. że powinienem zostać przy fotografii...
Bez tytułu
...Bardzo lubię długie spacery. Kiedy włóczę się po polach i wzgórzach, daleko od zgiełku miasta, doznaję dziwnych, prawie magicznych uczuć. Ta przytłaczająca
cisza, spotkania z dziwnymi ludźmi, którzy pojawiają się przede mną nagle, nie
wiedzieć skąd, podsuwają mi dziwne wizje malarskie, rodzą się pomysły do
fotografii. Czasem te pomysły realizuję natychmiast, czasem je "wynaszam" przez tygodnie, a nawet miesiące.
Samotność
Jak oddać przez fotografię wizje zrodzone fantazją, przelotnym uczuciem? I być jednocześnie zrozumiałym, nowoczesnym, aktualnym? Najczęściej odwołuję się tu do surrealizmu osiąganego różnymi
środkami. Czasem jest to efekt drastycznego ustawienia obiektywu szerokokątnego (np. "Samotność"), czasem efekt światłocieni czy zestawienie pewnych osób.
Surrealne
Spójrz na zdjęcie "Surrealne". Fotografowałem tę bladą, ubraną na biało dziewczynkę na tle starego domu, kiedy nagle z pobliskiego pólka kukurydzy wychynął chłop w brudnych drelichach, o długiej, brzydkiej twarzy. Zestawienie
nierealnego, uduchowionego, baśniowego świata tej delikatnej dziewczynki z twardym ziemskim bytem chłopskim dało mi
pożądany efekt. Albo zdjęcie "Aktorzy" - powstało pod wpływem dziwnego wrażenia, jakiego doznałem wchodząc do wielkiej sali (była to stara remiza) całej
pomalowanej na biało. Nie wiedzieć czemu, w tej białej przestrzeni wyobraziłem
sobie grupę aktorów dramatycznych ze starego (może spalonego?) teatru.
Aktorzy
...Któregoś chłodnego, wiosennego poranku znalazłem się wśród pól wsi weneckiej. Wszystko było pokryte szronem. tylko gdzieniegdzie prześwitywały czarne skiby ziemi lub nagie ramiona winorośli. I
wydawało mi się, że widzę jakieś dziwne postacie czy cienie, które pojawiały się przede mną, przesuwały się w milczeniu i znikały. Były czarno-białe, nakładały się na siebie jak w sekwencjach filmowych. Kilka dni później przyprowadziłem tam kilku przyjaciół ubranych na czarno i biało i starałem się odtworzyć moją wizję.
Czy zdarzyło ci się kiedyś pomedytować nad strachem na wróble? Kto to taki? Co robi tu, wśród opustoszałych pól, z rozłożonymi jak w błagalnym geście obciętymi ramionami? Mnie strachy na wróble podsuwają dziwną wizję
- wielkie czarne ptaki nalatują na mnie, krążą nad strachem na wróble jakby drwiąc z jego
niemocy. I tak powstała seria "Strach na wróble". Nie lubię określenia
,"opowiadanie fotograficzne" - moje prace są to raczej serie zdjęć, powiązanych tematycznie, ale i niezależnych od siebie, wyabstrahowanych od kontekstu i mających przede wszystkim obrazować pojedyncze emocje, wrażenia...
Pracuję obecnie nad serią zdjęć o "votach". Widziałeś w bazylice świętego Antoniego w Padwie obrazki, fotografie, małe przedmioty ofiarowywane świętemu w podzięce za doznane łaski, cudowne ocalenia itp.? To są "vota". Kiedy patrzysz na zdjęcie uśmiechniętego chłopca, zostawione na ołtarzu wraz z wiązanką kwiatów, na pozłacane serce czy kościany różaniec przyniesiony przez jakąś staruszkę, te przedmioty opowiadają ci o wielkich tragediach i radościach, o sprawach życia i śmierci. To właśnie chciałbym
wyrazić w moich zdjęciach.
Dla mnie fotografowanie to jakby odczytywanie tego, czego nie możemy zobaczyć bezpośrednio, a czego istnienie sobie
wyobrażamy, podejrzewamy...
Teraz dopiero zorientowałem się, że niemal w każdym zdaniu powtarzam: inspiracja, wizja, wyobraźnia... aż do znudzenia. Cóż, nie jestem krytykiem sztuki, nie umiem o niej mówić. Jestem fotografem i moim narzędziem jest aparat fotograficzny. Wierzę w fotografię jako środek ekspresji, staram się, by moje fotografowanie przekraczało granice
konwencjonalności, by było ciągłym szukaniem. Staram się fotografować nie to, co widzę, ale to, co wiem, aby utrwalanie na błonie światłoczułej pewnych szczególnych
stosunków światła i cienia nie było celem samym w sobie, lecz tylko środkiem do jego osiągnięcia.
Zebrał: Paolo Prando
|