Fotografia
nr7(133) lipiec 1964 r
NARODZINY
"FOTOGRAFII ARTYSTYCZNEJ"
Określenie
„fotografia artystyczna” kojarzy się zazwyczaj z
epoką jej rozkwitu, tzn. z okresem końca XIX i początku XX
w. Jednakże rodowód jej sięga czasów znacznie wcześniejszych
i warto przypatrzyć się jej początkom, wzlotom i upadkom,
drogom i bezdrożom. W ciągu pierwszych 15 lat swego
istnienia fotografia miała na celu jedynie wierne odtworzenie
rzeczywistości. Za wyjątkowy fakt należy uznać twórczość
D. O. Hilla, którego portrety były pierwszą próbą
fotografii, ukazującej w autentyczny sposób ludzi określonych
środowisk; nie zostały one zauważone i odkryto je na nowo
dopiero pod koniec XIX wieku. Publiczność znała na ogół
tylko dagerotypy i skłonna była traktować te małe portrety
raczej jako wyroby rzemieślnicze niż jako obrazy oddziałujące
w sensie estetycznym.
Z
KSIĄŻKI: „WYRAZ UCZUĆ W CZŁOWIEKU I ZWIERZĘCIU”,
Oscar
Gustave Rejlander
W
1851 r. fotograf angielski Mayall na wystawie w Edynburgu
pokazał wykonane przez siebie dagerotypy, mające przedstawiać
nastroje poetyckie i uczucia, oraz zaprezentował zestaw
przeznaczony do zilustrowania książki do nabożeństwa.
Niektóre z jego dagerotypów miały domalowane tło, inne
pokazywały upozowane postacie na tle dekoracji, co, zdaniem
autora, miało tworzyć efekt „zharmonizowanej całości”.
Ta pierwsza próba fotografii na- zwanej "artystyczną"
spotkała się z druzgocącą krytyką w czasopiśmie „Athaeneum”
i Mayall, mimo zachęty ze strony księcia Alberta I, zarzucił
swą działalność na tym polu.
Krąg
ludzi, interesujących się fotografią czy to zawodowo, czy
po amatorsku, wzrasta. Powstają stowarzyszenia fotograficzne,
organizuje się wystawy, rozwijają. się ambicje współzawodnictwa
na tych wystawach. Wielka wystawa w 1851r. dała pierwsze pojęcie
o osiągnięciach fotografii w innych dziedzinach niż
portret. W r. 1852/53 otwarto w Royal Society of Arts w
Londynie I wystawę poświęconą wyłącznie fotografii, na
której znajdowało się 800 prac. Dagerotypów na niej nie było,
natomiast pokazano wielkie plansze papierowe, które działały
na widza jak obrazy do powieszenia na ścianie. Następna
wystawa w Londynie, zorganizowana w 1853 r. pod patronatem
pary królewskiej, nadała fotografii nową rangę w
dziedzinie sztuki i rozpętała dyskusję, której reperkusje
trwają do dzisiejszego dnia.
DWIE
DROGI ZYCIA, 1857. Oscar Gustave Rejlandcr
Najbardziej
niefortunną - okolicznością w tej dyskusji był fakt, że aż
do pierwszych lat XX w. większa część publiczności, wielu
krytyków, a nawet artystów oceniało malarstwo z punktu
widzenia fotograficznego w jego zdolności odtwarzania detalu,
fotografię zaś - z punktu widzenia malarskiego. Doprowadziło
to do poważnych nieporozumień w obydwu dziedzinach. Na
gruncie pomieszania kryteriów powstają takie utwory
fotograficzne, jak np. Williama Lake Price'a „Don Kichot
w swoim gabinecie”, jego Scena z Tower”
przedstawiająca ofiary Ryszarda III, czy Oscara G. Rejlandera
fotograficzna wersja Madonny Sykstyńskiej. Ten ostatni zresztą
zasłynął nie Madonną, lecz wielkim montażem pt.
„Dwie drogi życia” (40x75 cm), składającym się
z 30 fotografii. Głosy krytyki były skąpe, natomiast dla
publiczności utwór ten stanowił sensację: częściowo
dlatego, że nie wyobrażano sobie, iż można uzyskać drogą
fotograficzną taką malarską kompozycję, częściowo zaś z
tego powodu, iż niektóre postacie na obrazie były na pół
nagie, co stanowił w fotografii zupełne novum. Pruderyjne
społeczeństwo wiktoriańskie uważało to za nieprzyzwoite,
dopiero przychylna opinia królowej Wiktorii, na której
wielkie wrażenie wywarł sens moralny obrazu i która zakupiła
go za 10 gwinei, uspokoił wzburzone umysły. Pokazano zresztą
tylko połowę obrazu - bez nagości. Rejlander wprowadził do
swego obrazu prócz postaci ludzkich malowidła, rysunki, rzeźby,
rekwizyty, domalowywał, zamazywał. W kompozycji obrazu widać
wyraźnie wpływ rafaelowskiej „Szkoły ateńskiej”.
Praca nad tym montażem trwała 6 tygodni. Warto przytoczyć słowa
autora o swym dziele: „Moją ambicją było, aby obraz
był wyłącznie fotograficzny i myślę, że jeżeli idzie o
kompozycję z rozmaitością wyrazów twarzy, póz i postaci,
układ draperii i kostiumów, rozłożenie świateł i cieni i
podporządkowanie ich całości, to te różnorodne elementy,
które są najważniejsze przy tworzeniu obrazu, wymagają
takiej samej pracy mózgu, takich samych zabiegów
artystycznych niezależnie od tego, czy wykonane są za pomocą
ołówka, farby czy przez fotografa”.
Rejlander,
malarz z wykształcenia, będąc właścicielem zakładu
fotograficznego, robił również wiele portretów, starając
się wydobyć wyraz rozmaitych uczuć i wzruszeń. Karol
Darwin zaproponował mu współpracę nad książką
„Wyraz uczuć w człowieku i zwierzęciu”.
Rejlander wykonał 28 portretów mężczyzn, kobiet i dzieci,
do niektórych nawet sam pozował. Ale w książce nie ma ani
jednego zdjęcia zwierząt - może nie pozwalały na to
warunki techniczne (czas ekspozycji), może po prostu
Rejlander nie lubił zwierząt.
GASNĄCE
ŻYCIE. 1858, Henry Peach Robinson
Obok
Rejlandera wymienić należy innego fotografa, który wywarł
chyba największy wpływ na swoich współczesnych. Był nim
Henry Peach Robinson. trudniący się zawodowo wykonywaniem
wchodzących podówczas w modę „carte de visite”.
Robinson zwalczał panujący wśród malarzy pogląd, że
„fotografia nie może mieć wpływu na uczucia i
wzruszenia, gdyż nie ma duszy”. Kompozycja Robinsona
(montaż z 5 zdjęć) pt. „Fading away” (Gasnące
życie), wystawiona w 1858 r., obliczona była na to, by wywołać
wzruszenie i osiągnęła zamierzony cel. Jeśli zarzucano
autorowi, że budzi zbyt bolesne emocje, to nikt nie miał
zastrzeżeń co do sztuczności tej kompozycji fotograficznej.
Osiągnięty sukces skłonił Robinsona do sporządzania na każdą
kolejną wystawę takiego elaboratu. Najpierw robił szkic
kompozycyjny, a następnie fotografował. kleił, dorysowywał
itd. Prace Robinsona były wystawiane także poza granicami
Anglii, nagradzane, dyskutowane, naśladowane. Nie zdawano
sobie przy tym sprawy z tego. że fotografia źle znosi
zabiegi z innych dziedzin sztuk plastycznych. Również i
publiczność skłonna była uważać te produkty
„fotografii artystycznej” za prawdziwą sztukę.
Jednakże tego rodzaju utwory nie miały długiego żywota. Od
1864 r. postanowiono przyznawać nagrody tylko za prace
wykonane z jednego negatywu. Robinson był także płodnym
pisarzem. Pisywał do całej ówczesnej angielskiej prasy
fotograficznej, trzy jego książki: „Pictorial Effects
in Photography” (Efekty malarskie w fotografii) wyd. w
1869 r., „Picture Making by Photography”
,(Fotograficzne tworzenie obrazów) i „Art Photography”
(Fotografia artystyczna), przetłumaczone na francuski i
niemiecki i wielokrotnie wydane, studiowali wszyscy, którzy
interesowali się fotografią artystyczną. Jedna z jego, książek
doczekała się nawet wydania pośmiertnego w 1910 r. Robinson
zalecał w swych książkach , „unikać brzydoty”,
„poprawiać to co nie jest malownicze”, „łączyć
fotografię z rysunkiem”. W późniejszych latach zmienił
wprawdzie poglądy i głosił zasady, że fotografia powinna
wypracować własne środki wyrazu, ale tych jego wypowiedzi
nikt chyba nie czytał.
ZBIERANIE
LILII WODNYCH, 1886, Peter Henry Emerson
Warto
w tym miejscu wspomnieć jeszcze o Lewis Carrollu - autorze do
dziś jeszcze z przyjemnością czytanej „Alicji w
krainie czarów”, który wykonał wiele zdjęć do swej
książki.
Najjaśniejszym
światłem zabłysła gwiazda Julii Margaret Cameron. Prace
jej uważane były przez krytykę za najlepsze przykłady szczęśliwego
zbliżenia do malarstwa i zastosowania jego zasad w
fotografii. Cameron. typowa przedstawicielka sentymentalnej
epoki wiktoriańskiej, uważała, że najszlachetniejszą formą
sztuki są tematy symboliczne, alegoryczne, literackie,
religijne. H. W. Vogler powiedział o niej, że „otwiera
kamerę przed uśmiechniętym serafinem i zamyka ją przed
upadłym aniołem”.
KANAŁ
W HOLANDII, 1909, Theodor i Oskar Hofmeisterowie
BEZ
TYTUŁU, Hugo Henneberg
ULICA
W LONDYNIE, 1895, Leonard Misonne
We
Francji działa w tym czasie Nadar - portrecista zwany
Tycjanem fotografii. Portrety jego do dziś jeszcze przemawiają
pełnią wyrazu. Inne jego zdjęcia, poza portretami sławnych
ludzi, nie znalazły niestety w owych czasach żadnego oddźwięku.
BEZ
TYTUŁU, 1895, Aleksis Mazurin
Obok
Nadara rośnie popularność André Desideriego, fotografa
nadwornego Napoleona III. Desideri wprowadził i opatentował
w 1854 r. tzw. „carte de visite”, które spotkały
się z ogromnym powodzeniem wśród szerokiej publiczności.
Desideri był także autorem książki pt. „Fotografia
jako sztuka plastyczna”, w której pisał o postępach
techniki fotograficznej i której końcową część poświęcił
estetyce fotograficznej. Podkreślał znaczenie ustawienia,
gestu, wyrazu twarzy, ubioru, otoczenia, oświetlenia, odległości
od modela. Odnosił się krytycznie do obrazów przedstawiających
wiele postaci, obrazki rodzajowe czy fotografie o tematyce
historycznej uważał za chybione. Desideri był doskonałym
handlowcem i ze swego pomysłu uczynił kopalnię złota.
Znalazł wielu naśladowców. Wśród bardziej znanych,
dobrych zresztą portrecistów warto wymienić kilku
najlepszych: w Paryżu działał Etienne Carjat, w Wiedniu
Ludwig Angerer, w Stanach Zjednoczonych - Napoleon Sarony,
William Kurtz, José Maria Mora. Była także cała plejada
pomniejszych, a przy stałym postępie techniki fotgraficznej
zakłady fotograficzne zaczęły się mnożyć coraz bujniej.
Z biegiem czasu zaczęły one popadać w rutynę i manieryzm.
PRIMA
VERA, 1896, Robert Demachy
Ale
zagadnienia fotografii i jej miejsca w rodzinie sztuk
plastycznych zaprzątają dalej wiele umysłów. W Anglii
powstaje grupa fotografów, którzy przeciwstawiają się
rutynie i skostnieniu, pragną
przestawić fotografię na inne tory. Najwybitniejszą
indywidualnością w tej grupie był Peter Henry Emerson,
lekarz z wykształcenia, który od 1882 r. poświęcił się
wyłącznie fotografii. Będąc pod silnym wpływem szkoły
barbizońskiej, nawoływał do zwrócenia się ku naturze. W
swej książce pt. „Naturalistic Photography”
(1889 r.) starał się udowodnić, że fotograf może pokazać
zwykłe przedmioty w sposób artystyczny. Twierdził, że
obraz powinien oddawać tylko to, co postrzega oko ludzkie, a
że oko nie widzi ostrych konturów, więc i obraz nie
powinien ich wydobywać. Obraz musi dawać takie samo wrażenie
co natura. To, co impresjonizm już dawno osiągnął w
malarstwie, stało się celem nowego kierunku fotograficznego.
Teorie Emersona spowodowały wśród amatorów podział na dwa
obozy, w wyniku czego powstał secesyjny klub fotograficzny
„Linked Ring”. Należeli do niego poza Emersonem
m. in. George Davison, H. P. Robinson, o którym mowa była wyżej,
Craig Annan, Alexander Keighley.
W
Niemczech dwaj fotografowie zawodowi - Löscher i Petsch, z
wykształcenia malarze, w wolnych chwilach od zajęć wychodzą
w plener dla fotografowania krajobrazów. Ich atelier w
Berlinie staje się miejscem spotkań ludzi interesujących się
sztuką. Toczą się dyskusje. Fotografowie amatorzy szykują
się do batalii celem zlikwidowania smutnej spuścizny
fotografii zawodowej, uwolnienia jej z manieryzmu i
skostnienia, atelierowych rupieci i wygładzającego retuszu,
słowem tego wszystkiego, czemu drugie pokolenie fotografów
zawodowych zawdzięczało swe powodzenie wśród szerokiej
publiczności. Ruch ten był także protestem przeciwko
fotografii komercjalnej, a rzetelni fotografowie zwracali się
ku twórczości, gdzie stworzenie obrazu było przeżyciem,
gdzie każdy obraz nosił znamiona indywidualizmu autora,
gdzie każda fotografia stanowiła unikat. Po, krótkim
okresie, w którym starano się o skromne i naturalne
odtworzenie widzianego, fotografia artystyczna popada jednak w
zaklęty krąg malarstwa i próbuje przyswoić sobie jego
zasady estetyczne. Zwykłą odbitkę srebrową zastępuje
proces chromianowy, który stwarza możliwości pokazania
fotografii w sposób malarski oraz pozwala na ingerencję w
trakcie procesu pozytywowego. Rozwijają się techniki zwane
specjalnymi czy szlachetnymi: guma, bromolej, pigment, przetłok,
wtórnik, guma wielobarwna itd.
W
tym czasie zawiązują się kluby fotograficzne. Wprawdzie nie
jest to nic nowego, gdyż kluby istniały już przedtem, ale
miały one raczej charakter naukowo- techniczny. Powstające
obecnie kluby łączą ludzi o zainteresowaniach
artystycznych. Należą do nich ludzie z najrozmaitszych kręgów:
bankierzy i lekarze, inżynierowie i handlowcy, urzędnicy i
koronowane głowy. Kluby te nie były liczebnie wielkie, ale dążyły
do szerokiego oddziaływania na odbiorcę. Następuje
organizowanie wystaw, potrzeba wymiany poglądów i doświadczeń,
poszukiwanie kontaktów osobistych, mnożą się wydawnictwa
prasowe. Wystarczy wspomnieć, że w samych tylko Niemczech
około 1900 roku wychodziło 18 czasopism poświęconych
fotografii. Najpoważniejszym ośrodkiem fotograficznym w
Niemczech był Hamburg. Tu szczególny wpływ na rozwój
amatorskiej fotografii artystycznej wywarł Alfred Lichtwark -
inicjator założenia towarzystwa pod nazwą „Gesellschaft
zur Förderung der Amateurphotographie” oraz krytyk Emst
Juhl. Najwybitniejsi wśród członków towarzystwa to bracia
Theodor i Oskar Hofmeisterowie, G. Einbeck, Gustav Trinks,
Eduard Aming, Otto Rau, małarz i pisarz Matthies-Masuren. Ze
słynnych portrecistów niemieckich wymienić należy Rudolfa
Dührkoopa (Hamburg), Hugo Erfurtha (Drezno), Nicola
Perscheida (Lipsk).
PORTRET
DZIEWCZYNY Z KWIATAMI, Charles Puyo
W
Wiedniu w 1887 r. powstał „Kamera-Klub”, wśród
jego członków najwybitniejsi to Ludwig David, Dr J. M. Eder,
później Prof. Hans Watzek, Dr Hugo Henneberg, Heinrich Kühn.
We Francji działa „Photo-Club de Paris” ze słynnym
Robertem Demachy, którego gumy sprawiały wrażenie sangwiny
czy rysunku węglem, oraz C. Puyo, uprawiającym technikę
bromoleju; w Belgii Léonard Misonne zdobywa rozgłos
nastrojowymi gumami. W Nowym Jorku powstaje stowarzyszenie
„Photo-Secession”, na czele którego stoi Alfred
Stieglitz. Współpracują z nim m. in. Edward Steichen,
Clarence H. White, Alvin L. Cobum, Gertruda Käsebier. W Rosji
zachwyca swymi pracami malarz A. Denier, zwolennik zmiękczonego
obrazu, a później A. O. Karelin oraz jego uczniowie, m. in.
M. Dmitriew, S. A. Lobowikow - twórcy obrazów rodzajowych,
wzorujący się na szkole malarzy „pieriedwiżników.
Również
i w Polsce, choć z pewnym opóźnieniem, wszystkie te prądy
nie pozostały bez echa. Na początku naszego stulecia działa
we Lwowie grupa z drem Henrykiem Mikolaschem na czele, w
Warszawie występuje ze swymi fotonitami Marian Dederko, w
Wilnie Jan Bułhak kładzie podwaliny pod „fotografię
ojczystą”, tworzą Tadeusz Wański, Tadeusz Cyprian.
CHŁOPCY
W DRODZE DO SZKOŁY, 1908, Clarence H. White
Wszyscy
ówcześni zwolennicy fotografii tzw. artystycznej - nowatorzy
na owe czasy -reprezentowali pogląd, że wartość zdjęcia
powinna polegać na kompozycji, światłocieniu, tonacji oraz
na osobistym ujęciu. Ponieważ jednak nie mieli własnych
wzorów, zalecali wzorowanie się na mistrzach malarstwa i
studiowanie ich twórczości. Rozwojowi fotografii
„artystycznej”. sprzyjały rozmaite okoliczności.
Z jednej strony rozwój przemysłu chemicznego i optycznego,
który umożliwiał większą rozmaitość efektów
formalnych, a z drugiej - zakładanie i rozszerzanie zbiorów
malarstwa w muzeach, które były poważnym bodźcem dla twórczości
fotograficznej. Podobnym celom służyły rozliczne pisma poświęcone
zagadnieniom artystycznym : „Deutsche Kunst und
Dekoration” w Niemczech, „The Studio” w
Anglii, „Art et Dècoration” we Francji,
„Ver Sacrum” w Austrii itd. Przegląd prac
najbardziej znanych fotografów na przełomie stuleci stanowi
niemal pełną rekapitulację rozwoju malarstwa II połowy XIX
wieku. Temat określał, na czyich wzorach należy oprzeć
obraz fotograficzny. Wpływy tej postawy artystycznej jeszcze
do dziś nie zniknęły całkiem z fotografii, ale byłoby błędem
traktować fotografię malarską inaczej niż historycznie i w
związku z jej epoką.
We
wstępie do katalogu wielkiej wystawy pt. „Fotografia
około roku 1900” urządzonej w Folkwang Museum w Essen
na początku bieżącego roku, organizator tej wystawy, Otto
Steinert pisze: „Fotografia artystyczna była wyjaśniającym
i nawet koniecznym zboczeniem z drogi do dzisiejszego poznania
własnych praw fotografii twórczej, odrębnej od innych sztuk
plastycznych, oraz do dzisiejszej definicji fotografii”.
B.
F.
Źródła:
I.
Dr Wolfgang Baier. Quellstellung zur Geschichte der Fotografie. VEB
Fotokinoverlag Halle. Halle
(Saale)
2.
Creative Photography. Aesthetic Trend. 1839-1960 by Helmut Gernsheim.
Faber and Faber Limited. London
3.
The Picture History of Photography from the Beginnings to the
Present Day by Peter Pollack. Harry N. Abrams Inc. Publishers New
York
4.
Creative Photography 1826 to the Present - an exhibition from the
Gernsheim collection -by Helmut and Alison Gernsheim. Detroit 1963.
Wayne State University Press
5.
Kunstphotographie um 1900. Essen 1964. Katalog
wystawy
6.
Zbigniew Pękosławski. Elementy warsztatu fotografika.
.Wydawnictwa
Artystyczne i Filmowe. Warszawa 1963
7.
Foto-Prisma nr 3 z 1964 r.
Fotografia
nr7(133) lipiec 1964 r ROK XII
|