Węgrów, rok 2011. Na Rynku trwają właśnie wykopaliska archeologiczne.
Michał
Lipka - autor opowiadania, poprosił mnie o w/w zdjęcie do
zilustrowania Prologu "Księgi Twardowskiego" w którym już
na wstępie dostrzega moją osobę i umieszcza mnie w relacji z trwających
wykopalisk w 2011 roku w miejscu węgrowskiego ratusza. Dobrze zauważa:
"fotografik, starszy, siwy mężczyzna..." - moja
siwizna mocno wyprzedza mojego ducha - powiedzmy
dwudziestokilkuletniego - i to jest niestety prawdą. Oto fragment
tego opowiadania:
Michał Lipka
WĘGRÓW, ROK 2011.
- Wyciągajcie, ale ostrożnie! – krzyknęła z dołu młoda pani archeolog. Indiana Jones w spódnicy. Lara Croft. Właściwie nawet przypominała Larę, z tych brązowych włosów zebranych w koński ogon i szortów barwy khaki. – To cenny zabytek!
Dwaj asystenci – ochotnicy pozyskani spośród mieszkańców Węgrowa – w miarę delikatnie wydobyli znalezisko na powierzchnię rynku. Tłum gapiów otaczający odkopane ruiny fundamentów ogłoszonych już, fundamentami legendarnego ratusza z portretu Jana Dobrogosta, westchnął rozczarowany. Najnowsze znalezisko, wielki skarb, na który czekali, wyglądem przypominał zardzewiałe wiadro. Ale nie był to film, ani książka, nawet nie opowiadanie z gatunku Urban Fantasy i ze starych ruin nikt nie wyciągał złotych artefaktów.
Zardzewiałe „wiadro” zostało obfotografowane, skatalogowane i umieszczone w drewnianej skrzynce. Miejscowy fotografik, starszy, siwy mężczyzna ubrany w jasnoszary strój i brązową kamizelkę, wykonał kilka własnych zdjęć. Archeolożka rozmawiała z nim kilka razy i pamiętała, że nazywa się Michał, ale nazwiska za nic nie mogła sobie przypomnieć. Kojarzyło jej się z kurzem, ale co w tym miejscu się z nim nie kojarzyło?
Po drabinie wydostała się z wydrążonej w ziemi dziury i otrzepała z pyłu. Zdjęta rękawiczki wcisnęła za pasek szortów...
Zapraszam do galerii
|