Netonautyka, podróż I.
"Magik" światła.
Tak jak trzeba od czasu do czasu wybierać się na spacer, przystanąć w zadumie nad pięknem opadłych liści, ponazdumiewać się regularnością fal czy mozaiką chmur jesiennych (wiosennych w
Titirangi), tak warto i trzeba wybierać się na spacer po sieci internetowej. To fakt, niestety, że na większości ścieżek odtrąceni będziemy nachalnością i chamstwem reklam i ogłoszeń, na wielu napadną nas sieciowi chuligani i wetkną nam swoje
'cookiesy', bandyci będą starali się nam zaszczepić swoje robaki i zakazić wirusami, ale jednak, około dziesięć procent stron internetowych, to okolice warte dokładniejszego przeglądu, dające estetyczną satysfakcję połączoną z rzeczowo dostarczoną wiedzą.
|
Jedną z takich stron, do której czasem wracam i bardzo polecam to innym, jest piękna ekspozycja sztuki fotograficznej Michała Kurca z Węgrowa.
Nie miejsce tu na opisywanie strony, podkreślam jedynie to, co jest w niej niezwykłe i naśladowania godne. Dla mnie najważniejsze jest to, co Pan Michał tak wspaniale potrafi robić i godzić ze sobą - eksponować polską przyrodę i piękno prowincji. |
|
Myślę,
że Pan Michał nie obrazi się, kiedy jego umiłowany Węgrów czy Sokołów
Podlaski nazywam prowincją. Tak jakoś się utarło, że piękno
architektury polskiej to Kraków i Warszawa (?), a jakiś tam Węgrów,
Cibórz, Działdowo, czy Lidzbark Welski, to znaki na mapie, które
trzeba przejechać, by dotrzeć do celu. Przez półwiecze patriotyzm
lokalny był brzydkim słowem, kto twierdził, że chata mazurska jest
piękna i funkcjonalna, że podrzędny zamek krzyżacki jest przykładem
funkcjonalnej architektury i należy go zachować i odbudować (np. Działdowo),
uważany był za wroga postępu przez miejscowych kacyków. Tak przepadł
Tannenberg, zniszczono setki pałacyków i dworków (np. Rączki),
zaprzepaszczono piękno przydrożnych kapliczek i wiejskich kościółków.
Tymczasem Pan Michał właśnie na to zwraca uwagę i po mistrzowsku pokazuje to, co w pędzie do nie wiadomo dokąd, skłonni jesteśmy ignorować.
Jest jeszcze jeden wątek sztuki fotograficznej Pana Michała. Jako przyrodnika uderza mnie jego wręcz biologiczne (botaniczne) uczulenie na piękno przyrody. I znów nie chodzi o szukanie niezwykłości cieląt z pięcioma głowami, ale piękno dziupli wierzbowej, czy jesiennego liścia klonu na stawie.
A przeglądając tę stronę zobaczymy też, jak na prawdę wygląda lustro Twardowskiego, słynnego magika lustra, związane z dziejami tragicznymi Barbary Radziwiłłównej (i Napoleona, o czym mniej wiemy), zobaczymy Natalię zastanawiającą się, co z tym
nie nadgryzionym jabłkiem zrobić i jak długo czekać (która się nad tym nie zastanawia? - czy to nie jest zaczątkiem myślenia?), wreszcie przyłączymy się do pięknego
ukłonu cmentarnego pradziadom.
Z niemałą satysfakcją też zauważam, że z moich nieporadnych prób
użycia skanera do otrzymywania ilustracji
botanicznych, Pan Michał zrobił prawdziwe dzieła 'botanicznej
sztuki '.
Pan Michał nie robi tajemnicy ze swej sztuki. Podaje parametry techniczne, zdradza tajniki nowych technik fotograficznych powoli poddających się komputeryzacji. Przez jakiś czas, nam, amatorom fotografii chemicznej, wydawało się, że cyfrówki to jakaś nowa forma ubezmyślniania szlachetnej sztuki. Nie musi tak być. Tak jak kiedyś panowało malarstwo jaskiniowe i naskalne, potem reliefy i egipskie zwoje, potem drewniane panele i płótno, potem metalowe płytki
Daguerra, wreszcie celuloidowe zwitki filmów czy klatki przeźroczy, nadchodzi teraz okres fotografii komputerowej i ekspozycji sieciowej. Nic na to nie poradzimy i pogarda nie ma sensu. Trzeba tylko starać się o to, by w miarę możności były to współżyjące techniki oddające od tysięcy lat istotę natury człowieczej i koegzystencję kultur i technik. Tu to widzimy.
Bardzo polecam stronę Pana Michała Kurca z Węgrowa i rad jestem, że w ramach sieciowych spacerów z tą ekspozycją się zapoznałem.
Roman Antoszewski
[QZD03::071];<mkurc@wp.pl>
|