XII OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ RYCERSKI NA ZAMKU W LIWIE 



Bitwa o Zamek w Liwie.

 

XII OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ RYCERSKI NA ZAMKU W LIWIE 

"O PIERŚCIEŃ KSIĘŻNEJ ANNY"

Bitwa o Zamek

 

Kamraci Witanesa i wszelkiej maści najemnicy pod mury liwskiej warowni przystąpili na miejsce bitwy wybierając dolinę wielkiego strumienia. Ciężkozbrojna jazda która ruszyć miała do boju spieszona, podzieliła się na trzy hufce. 

Po uszykowaniu wojska Witanes dokonał przeglądu swej armii. Surowo zabronił opuszczać szyki bojowe. Łucznicy usiedli na ziemi mając przy sobie hełm i łuk. Odpoczywali by być całkiem świeżymi kiedy nadejdzie nieprzyjaciel, nad którymi mieli dwukrotną przewagę. Przed sobą mieli wypoczętych obrońców zajmujących dogodną pozycje u podnóża warowni. Kiedy załogę grodu przygotowaną do obrony zastali, pertraktacje wszczęli.

 

Witanes i Rotygier ufny we własne siły i widząc szczupłe szeregi obrońców delegacje śle i kapitulacje na honorowych warunkach proponuje. Jeśli obrońcy warownie wydadzą pod bronią i z
dobytkiem ruchomym przez nikogo nie niepokojeni wyjść będą mogli. W przeciwnym razie nikt z życiem nie ujdzie.

Rotygier: - Markusie odstąp obrony warowni, wiem jak pogrążyła Ciebie śmierć syna, odejdź w pokoju, a nam pozostaw twierdzę, zaręczam iż Tobie nic z naszej strony nie grozi. Syn twój zmarł oddaj się modłom do końca swych dni i pokutuj bo kto wie może swym postępowaniem zesłałeś na niego chorobę
Markus: - Człek jesteś przewrotny wiarołomny i do tego rudy, ja przyjąłem Ciebie pod mój dach, a Ty mi się tak odpłacasz za gościnę. Złote talary zaświeciły Ci w oczach, wierz mi Rotygierze tak zdradzieckiej osoby w swym życiu nie poznałem, widać ufność moja została ukarana. Niewiele życia we mnie zostało po stracie syna, lecz wiedz Rotygierze i Ty Witanesie że warowni, choćby śmierć nas tu wszystkich zastać miała nie wydamy i wiele krwi będzie to Was kosztowało.

Rotygier: - Cóż Markusie, dałem Ci szansę widzę jednak że nie myślisz o swych poddanych, których wytnę w pień po ty jak pokonam Ciebie i Twą mizerną armię. Czy ta warownia jest aż tyle warta?

Markus: - Widząc Twe poczynania Rotygierze, domyślam się że na moim miejscu porzuciłbyś warownię bez namysłu, boś człek bez honoru i oddania sprawie, wiec jednak że jam jest inny, inne wartości mi wpajano, dla Ciebie zdrajco słowo honor to zapewne obca rzecz.

Markus na służbie króla polskiego jako dowódca warowni, mąż znany z waleczności, nie chcąc krwi chrześcijańskiej przelewać na próżno zaproponował, aby o wyniku batalii rozstrzygnął sąd boży (ordalia) starcie wydzielonych oddziałów.

Dzielnie stawali mężowie waleczni, wielu życie oddało, ale żadna ze stron fortuny na swoja stronę przechylić nie mogła. Walczący utrudzeni bojem rannych i konających zabrawszy pod swe chorągwie powrócili do swoich.

Kiedy ordalia rozstrzygnięcia nie przyniosły najezdnicy do szturmu generalnego przystąpili. Łucznicy swe strzały z łuków wypuścili, a ich groty zatopiły się w ciałach rycerzy, długo nie trzeba było czekać, jak w odpowiedzi zagrzmiała artyleria liwska.

Chmura dymu i prochu jeszcze nie opadła kiedy pierwszy szturm następuje, atakujący pod mury drabiny i pomosty przerzucają, fosę faszyną zasypują, balisty i trebusze ostrzału nie przerywają, pod mury powoli machiny oblężnicze podciągane zostają, szczególną trwogę budzące pośród obrońców. 

Rozgorzała bitwa tak zapalczywa, jakiej najstarsi wojowie nie pamiętali. Parły na siebie wzajem dwie ławy tak uporczywie, że w końcu uczynił się ścisk straszliwy. W tym ścisku pomieszały się konie, zbroje i tarcze. Tu i ówdzie nie dość miejsca było na rozmach miecza czy topora, więc chwytano się za ramiona, wbijano sobie w piersi i gardła krótkie mizerykordie. Bito się złamkami i rękojeściami mieczów. Dziesiątki zabitych zaległo już pole, ochrypłe gardła zamilkły, lecz bój trwał ciągle, straszny jak płomień, ponury jak śmierć...

Ci którzy jeszcze niedawno zwycięzcami się mienili teraz leżą tu martwi. Ich niedobitki w dyby zakuci zostali i do ciemnicy popędzeni...

Kiedy Markus ujrzał, że cel strategiczny został osiągnięty, a jego wojska odnoszą zwycięstwo, poczuł nieodpartą chęć wyrównania rachunków z Rotygierem. Markus wraz ze swą strażą przyboczną ruszył z impetem na Rotygiera i jego kompanów. Starli się, parli na siebie niczym tury, szczęk blach i oręża był przeraźliwy. 

Walczyli jak oszalali, Markus natchniony wizją zwycięstwa, Rotygier zaś chęcią wyrządzenia jak największej krzywdy w obliczu swej niechybnej porażki.

 

W pewnym momencie ostrze miecza Rotygiera trafiło Markusa w bok i skruszyło jego zbroję, tworząc poważną ranę. Markus zawył z bólu, a Rotygier zakrzykną z radości:

 

- Giń Markusie. Szczeźnij na tej ziemi. Niech twa krew wsiąknie w nią. Zapewniam Cię, ze już niedługo dołączysz do swego syna.

 

Słysząc te słowa, na wpół przytomny Markus otrzeźwiał, po raz ostatni zebrał całe siły i ślepo rzuciła się na rywala.

 

Rotygier nieprzygotowany na tak wściekły atak odsłonił się, co wykorzystał Markus ugadzając go śmiertelnie w głowę. Padł na ziemię, jak liść z drzewa zdrajca Rotygier.

 

Pomimo zwątpienia braku sił i woli życia, Markusowi udało się odeprzeć atak wrogiego wojska. Swym postępowaniem utwierdził swych rycerzy i poddanych że nie na próżno wierzyli w niego. 

Wierni rycerze zebrali się wokół Markusa i klękając i chyląc czoła oddali mu cześć, on jednak człek skromny kazał im wszystkim wstać bo zawsze stawiał siebie na równi ze wszystkimi swymi poddanymi. Mimo niecnych zamiarów Witanesa, Markus obszedł się z nim łagodnie bo już kilka dni po bitwie wypuścił go z lochów i kazał w worku pokutnym wracać na swe ziemie, a po drodze przepraszać za swe czyny.

Ciało zdrajcy Rotygiera zostało złożone na noszach i przeniesione w centralne miejsce bitwy. Markus wraz ze swoją strażą przykląkł nad ciałem zdrajcy i odmówił krótką modlitwę, aby Bóg wybaczył mu błędy na ziemi i przyjął go do królestwa Bożego. 

Właśnie taki był Markus do końca szlachetny, honorowy, potrafiący wybaczyć najbardziej przebiegłym zuchwałym i podstępnym wrogom. Takim zapisał się w kartach historii Markus - niemiecki najemnik wielki obrońca warowni Liwskiej walczący dla chwały Rzeczypospolitej.|*

 

 



 

Ja tu wkrótce wrócę i zwyciężę...

 

Rzeczywistość czy sen...?

 

_________________________

|* Scenariusz Wielkiego Mistrza Bractwa Rycerskiego Ziemi Mazowieckiej i Podlaskiej Sebastiana Gajowniczka.

 

 

na stronie od 2013.08.24


Copyright © design and photos by Michał Kurc