Jestem na
Rynku, głos lektora
przenosi mnie w miniony czas:
Węgrów, wczesny ranek 24 grudnia
1862 r. Miasto opuścili już ostatni żołnierze garnizonu z 24 pułku kozaków dońskich. Tej nocy urzędnicy miejscy próbowali dokonać branki zarządzonej przez margrabiego Wielopolskiego. Do niewolniczej, trwającej 25 lat służby w znienawidzonej armii
carskiej, miało zostać siłą wcielonych kilkadziesiąt tysięcy patriotycznej młodzieży. Ukaz ten był iskrą rozniecającą pożar powstania. Policjantów odpędziły obelgi i wystrzały z broni palnej. Węgrów był w rękach powstańców.
Dowództwo objęli Jan Matliński, pseudonim „Janko Sokół” i Władysław Jabłonowski, pseudonim „Genueńczyk”.
W imieniu Rządu Narodowego obejmuję władzę w mieście. Od tej pory ja, Janko Sokół wraz z „Genueńczykiem” sprawujemy wszelką władzę cywilna i wojskową...
- Męczyński! melduję 600 ludzi z Suchożebrów!
- Elżanowski! melduję przybycie 200 ochotników z Sokołowa!
- Kędrzyński! przedarliśmy się z Warszawy. Jest nas 60, zbrojnych w strzelby i rewolwery!
- Rudolf Freytag! Mam 70 zbrojnych z Elżbietowa i Grochowa. Oddajemy się pod komendę dowództwa powstania!
- Stanisław Krzemieniewski! 200 ludzi z Węgrowa z widłami i kosami. Mają nas Moskale w pień wyrżnąć po domach, to lepiej zginąć na placu boju!
Matliński:
Żołnierze, od dziś jesteśmy Armią Podlaską. Nie spoczniemy, dopóki nie przegnamy Moskali za Dniepr i Dźwinę. Zwyciężymy! Po naszej stronie jest Bóg i prawo narodów.
PIERWSZE STARCIA
Pomiędzy tą grupą i awangardą powstańców pod dowództwem Kuczkowskiego "Muchy" doszło w dniach 31 stycznia -2 lutego do potyczek pod Mokobodami i Szarutami.
Rosjanie ponieśli w nich duże straty, tracąc ok. 100 ludzi, nie przerwali jednak marszu na Węgrów.
PRZED
BITWĄ
Kobiety wręczają sztandar.
Dowódco, przyjmij ten znak bojowy haftowany rękami kobiet węgrowskich. Jest na nim krzyż i korona cierniowa męczeńskiej Ojczyzny. Są też gałązki palmy na znak jej zmartwychwstania, które za waszą przyczyną dokonać się może.
Matliński:
Niech ten sztandar prowadzi nas do zwycięstwa. A teraz chodźmy wszyscy do kościoła by sprawę naszą powierzyć bożej opiece.