Moje serce jest w Sokołowie Podlaskim.


 

 Był to czas jesieni, Konkursu Chopinowskiego 2015. Na w/w zdjęciu Park im. Michała księcia Ogińskiego w Przeździatce i zapis na pięciolinii... 

W tym klimacie nieco nostalgicznym niespodziewanie zapukała do mojego okna sokołowska rzeczywistość za sprawą artykułu Pana Wacława Kruszewskiego z Życia Sokołowa gdzie stawia pytanie?

 

Wacław Kruszewski

Problem pieniędzy, czy ludzi?

Zajmę się dziś wydarzeniem bez precedensu w historii naszego miasta – montażem konstrukcji dachu nad wypalona salą kinową domu kultury. A przy okazji kilka refleksji..

 

Pożar wywołali robotnicy spawający metalowe sztangi fartuchów maskujących scenę. Ciekły metal spadał na pluszowe kurtyny oraz ekran kina i tlił się, gdy bezmyślni wykonawcy roboty spokojnie spożywali śniadanko. Sjestę przerwał gryzący dym, który wypełnił pomieszczenia obok sceny. Wszczęli alarm.

Przyjechała straż. Ale ogień już przeniósł się na drewniany strop sali kinowej i był nie do opanowania. 

...
Nie muszę przekonywać, jakim uznaniem cieszył się dom kultury wśród mieszkańców Sokołowa w latach 70."
- pisze pan Wacław. 

 

Fot. Autor nieznany.

 

Dla mnie informacja, że plonie PeDeK była nie do przyjęcia. Pracowałem w Zakładach Mięsnych i natychmiast kazałem siebie wieść do domu kultury - zobaczyć i może w czymś pomóc. Na zdjęciu widoczna chwila ukazania się większego dymu i za chwilę pokazały się języki ognia nad sceną i południowych dachem. Byłem bezradny, a widok bardzo smutny przerażający - w sercu jakby ktoś bliski odchodził z tego świata. Dziwne uczucie trwało kilka dni. Nawet nie byłem w stanie zatrzymać w kadrze tego smutnego wydarzenia.

 

Natomiast wiele radości sprawiła mi informacja, że udało się ściągnąć helikopter do osadzenia ciężkich konstrukcji metalowych dachowych. Kolejne wydarzenie godne uwiecznienia, które wymagało pomysłu i sprytu żeby tego dokonać i jak najszybciej przywrócić działalność domu kultury. Było to trudne przedsięwzięcie prawie nie do realizowania ale się udało. To musiałem uwiecznić. 

Wspomina pan Wacław: "Niebawem na stadionie wylądował potężny helikopter, z którego wyjechała „operacyjna” Nyska. Montaż 5 wiązarów z ich transportem ze stadionu na dach domu kultury trwał niepełną godzinę, a koszt był nieporównanie mniejszy od innych wyliczanych wariantów. 

 

Za usługę zapłaciliśmy pieniędzmi mieszkańców Sokołowa zebranymi na koncie społecznego komitetu odbudowy domu kultury."

 

W PeDeKu wiele się działo. Wiele ciekawych projektów zrealizowano. Występy zespołów - trudno wymienić wszystkie, bo prawie wszystkie wystąpiły na scenie domu kultury nawet Omega - "... jak to się stało, że po Katowicach i Warszawie trzeci koncert w Polsce kultowego węgierskiego zespołu Omega odbył się w Sokołowie Podlaskim. Posługując się tekstem Imć pana Zagłoby – Jam to uczynił. A jak do tego doszło zainteresowani być może dowiedzą się z książki, którą zamierzają wydać na jubileusz 50-lecia domu kultury. Swój okres kierowania tą instytucją opisałem i przekazałem nowej dyrekcji. Jest w tym opisie wiele faktów i anegdot. Przede wszystkim zaś kawał historii z życia sokołowiaków w czasach PRL-u. Nie mogę pojąć, że wydanie takiej pożytecznej książki uniemożliwia brak powiedzmy 10 000 zł. Bo przecież z cenzurą już sobie poradziliśmy. To kto przeszkadza w odkrywaniu prawdy? Jeszcze nie wiem, ale usiłuję się dowiedzieć."

I na koniec Pan Dyrektor pisze: "Jak tak sobie wspominam i konfrontuję z obecną rzeczywistością, dostaję gęsiej skórki. Nie mogę pojąć, że teraz problemem jest organizacja kina letniego (kiedyś na projekcji filmu” Krzyżacy” na stadionie sprzedano 4670 biletów, ilu było gapowiczów – nikt nie policzył). Problemem jest organizacja Kupalnocki w Gródku, zorganizowanie wystawy przepięknych zdjęć Michała Kurca, wydanie książki na jubileusz 50-lecia Sokołowskiego Ośrodka Kultury, a nawet zwykłej dyskoteki. Czy to problem pieniędzy, czy ludzi? Kto wie, niech napisze."

 

Mój komentarz:

 

Zostałem wywołany do tablicy więc odpowiadam - walcząc jeszcze z grypą:

 

Moje serce jest w Sokołowie Podlaskim.

 

Panie Wacławie, 
Dyrektorze PeDeKu, Dyrektorze Wydziały Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Siedlcach jestem poniekąd dłużny Panu za pochwały kierowane pod moim adresem. To miło słyszeć po wielu latach Pana słowa: „Jestem dumny, że z nimi pracowałem...”. I vice versa Panie Dyrektorze.

Wielu z nas pasjonatów będąc już na emeryturze w dalszym ciągu tworzy, opowiada obrazem, wspomina - porównując stare fotografie z zastaną rzeczywistością, pisze wspomnienia, historię Malej Ojczyzny.

W galerii „Sokołów Podlaski z tamtych lat” w nawiązaniu do wspomnień odbudowy po pożarze PDK napisałem: „Utrwaliłem zakładanie przęseł przy użyciu śmigłowca na dachu budynku. Wykonałem kilka zdjęć z różnych punktów.  

W pewnym momencie po zrobieniu zdjęcia przelatującego śmigłowca z przęsłem nad pocztą poczułem dziwny ciężar. Okazało się, że w kieszeniach i pod ubraniem miałem dużo ubitego śniegu - była to tak wielka moc tego śmigłowca...” 

Jakie to ma znaczenie? - Dla pasjonata fotografii urodzonego w Przeździatce, dorastającego w Cukrowni i uczącego się oraz będąc stałym bywalcem w domu kultury duże i radosne. Utrwalenie niecodziennego wydarzenia na kliszy i podzielenia się nim dzisiaj wzbogaca historię SOKu, Miasta. Wskazuje na duże zaangażowania się społeczeństwa w odbudowę i odzyskanie Domu Kultury.

 

Postawiłem w 1964 na kulturę - działalność instruktorską w Klubie Pracownika Cukrowni, w CKiS Sokołowie Podl. i Siedlcach oraz w WOK w WOK w Węgrowie do 2004 roku.

Z okazji jubileuszu 580-lecia nadania praw miejskich, realizacji projektu "Sokołów Stolicą Kulturalną Mazowsza 2004" 40-lecia SOK oraz mojego jubileuszu 40 lat działalności fotograficznej zapoczątkowałem prace nad galerią "Sokołów Podlaski z tamtych lat".

W 2009 obchodziłem 45-lecie mojej działalności fotograficznej, tak bardzo chciałem świętować w moim rodzinnym Sokołowie Podlaskim w SOK. 

Jubileusz 45 działalności fotograficznej w MBP w Węgrowie »

 

Uroczystość odbyła się w MBP w Węgrowie za co dziękuję pani Dyrektorce. Zaproszony Sokołów nie pojawił się.


Panie Wacławie dla mnie ten czas o którym Pan pisze nastał w tym momencie. To nie problem pieniędzy, choć jest ich potrzeba jak najwięcej w kulturze, ale problem ludzi. 

 

Emocjonalnie jestem sercem z Sokołowem, potwierdzają to miłe, pełne serdeczności słowa płynące od wielu Sokołowian i nie tylko. W mojej galerii „Sokołów Podlaski z tamtych lat” eksponuję ponad 8000 fotografii opowiadających o moim rodzinnym Mieście.

 

Persona non grata?


Osoby, które poza projektami im przynoszącym „sławę”, nie są zainteresowane twórcą rodem z Sokołowa. Zapewne nie ma w nich otwarcia na sztukę, na twórcę  – wspierania go - jest to im obce. Nawet dążą do usunięcia go z życia Miasta. 

W którym wydawnictwie Miasta czy Sokołowskiego Ośrodka kultury jest choćby mała wzmianka o mnie, o mojej twórczości - popularyzacji Sokołowa przez sztukę? Nie ma. 
Natomiast dowolnie eksponują moje zdjęcia bez podania ich autora, np. w wydawnictwach Miasta, ostatnio w monografii o konkatedrze czy w galerii MBP w Sokołowie Podlaskim.

Napisałem kilka pism w tej sprawie do pana Burmistrza i Przewodniczącego Rady Miasta. Jest zmowa milczenia

Dziwi mnie postawa Radnych. Czy Władza Sokołowa Podlaskiego nie wie, że "Ochrona praw autorskich i praw pokrewnych jest niezbędnym warunkiem rozwoju polskiej kultury.”
Kim jestem dla wspomnianych osób w Sokołowie Podlaskim?

Tutaj widzę problem Panie Wacławie.

 

Komentarz maxa

 

Max
Drogi Michale !
Twoja opinia pokrywa się z gorzkim stwierdzeniem prof. Jana Izdebskiego - naszego rodaka cenionego w świecie naukowca. W świecie, w Japonii i USA ale nie w Sokołowie. Masz rację To sprawa ludzi i braku kultury.

Źródło: http://zyciesokolowa.pl/problem-pieniedzy-czy-ludzi/


 

 


Copyright © design and photos by Michał Kurc