lato
2012
Tajemnicze
miejsca...
Spacerując
po obszernej płaszczyźnie rynku można zauważyć często otwarty właz
przy fontannie. Tak było 2 lipca...
... Już chciałem wejść do środka i wykonać
kilka zdjęć - opowiedzieć fotograficzne o tym, co jest niewidoczne,
jednak grzeczność wymagała zapytania się, - czy można? Okazało
się, że nie można. Wnętrze objęte jest ścisłą tajemnicą - poinformowała
mnie o tym pewna osoba, krzątająca się w tym "tajemniczym
podziemiu".
Tajemnicze lustro, tajemnicza fontanna, co jeszcze?
W
poszukiwaniu kolejnej tajemnicy...
...
udałem się do MBP. Dla mnie do tego czasu tajemnicą była modernizacja Domu Gdańskiego,
szczególnie tych pomieszczeń przeznaczonych na galerię.
Już
na samym początku po wejściu na dziedziniec Biblioteki zaskoczony byłem odsłoną murów piwnicznych. Można zauważyć
podobną technikę ich wykonania
jak przy ratuszu miejskim ukrytym pod płytą rynku.
We
wnętrzu...
...
też zostałem
zaskoczony wyglądem klatki schodowej z wejściem na górę i w dół
do nowej galerii - modernizacja na dużą skalę.
Schodzę...
...
i kieruję się do pomieszczeń bardziej mi znanych. Jednak ściany
pozbawione tynku jakby chciały przenieść mnie w inny czas, coś
opowiedzieć. Nagle powiało chłodem, jakby ktoś przeszedł
obok mnie, choć nikogo nie zauważyłem. Poczułem się trochę
niepewnie. Ale idę dalej, cztery lata obcowałem z tymi pomieszczeniami i
podobne wrażenie chłodu wielokrotnie czułem.
Tajemne
przejście?
W
tym pomieszczeniu w latach 1986-1989
prowadziłem zajęcia z fotografii.
Za tym
widocznym przejściem do małego pomieszczenia, oświetlonego światłem z małego
okienka, był tajemny właz w podłodze - zamknięty na kłódkę. Jak się później dowiedziałem,
było to wejście do podziemnego korytarza, łączącego Dom Gdański
z Bazyliki Mniejszą. Przebywając w tym pomieszczeniu zawsze czułem
pewien niepokój, dziwny chłód, tłumaczyłem to sobie jakiś przeciąg?
- Okienko w
pomieszczeniu było zawsze otwarte.
Twarz... - "zjawa"?
Dzisiaj
odczułem ten sam chłód, patrząc w kierunku małego tajemniczego
pomieszczenia. Zauważyłem na ścianie, jakby twarz mężczyzny, a może kobiety... Wpatrzenie się
w przestrzeń pozwala dostrzec to coś,
co jest widoczne nawet na zdjęciu...
...
i to wprowadza u mnie niepokój.
Mimo
to wchodzę do małego pomieszczenia i fotografuje ściany, małe
okienko...
...
i pośpiesznie
wychodzę - z kroplami potu na plecach. Moim wybawieniem okazał się
przechodzący w tym czasie pracownik - już nie byłem sam... Nawet na tym zdjęciu
- wykonanym z małego pomieszczenia, wpatrzenie się w przestrzeń pozwala zauważyć to coś, tego
kogoś...? - A może to tylko moja wyobraźnia? Widzisz na powyższych
zdjęciach to coś, kogoś?
Jestem
pod wrażeniem... Jednak fotografuję kolejne
pomieszczenia, bo są zasłaniane nową cegłą...
Wychodzę
mam jeszcze w pamięci ten dziwny chłód, parę kropel potu na plecach i obraz "zjawy"
- wiele emocji i ta niepewność, której towarzyszył lęk. Nie lękajcie
się - łatwo powiedzieć. Udałem się jeszcze raz w miejsce nieczynnej chwilowo fontanny.
Spojrzenie
na pierzeję wschodnią Rynku - na kościół...
...
i na jego odbicie w czerni tafli
fontanny. Może to wszystko za sprawą
tajemniczego lustra
z Bazyliki Mniejszej? Kto to wie?