Nastał
czas niepewności, smutku, rozpaczy... Na polach pojawiają się harcownicy wrogiego wojska, którzy w bestialski sposób, bez krzty honoru wyżynają
część czeladzi i uprowadzają Gwidona. Wrogiem, który nastąpił na ziemię liwską, okazał się, Lew Halicki nieprzyjaźnie nastawiony od wielu lat do
polityki Łokietka. Zapragnął zagarnąć część ziem należących do Mazowsza, a warownia Liwska stał mu na
drodze. *1
Strona
2
Na
Zamku w Liwie
Rycerstwo
oczekiwało. Kamraci Lwa
Halkickiego i wszelkiej maści najemnicy, pod mury liwskiej warowni przystąpili, na miejsce bitwy
wybierając dolinę wielkiego strumienia. Ciężkozbrojna jazda, która ruszyć miała do boju,
speszona, podzieliła
się na trzy hufce. Po uszykowaniu wojska Lew Halicki dokonał
przeglądu swej armii. Surowo zabronił opuszczać szyki bojowe.
Łucznicy
odpoczywali, by być całkiem świeżymi, kiedy nadejdzie
nieprzyjaciel, nad którymi mieli dwukrotną przewagę. Przed sobą mieli wypoczętych obrońców zajmujących
dogodną pozycję u podnóża warowni. Kiedy załogę grodu przygotowaną do obrony zastali,
pertraktacje wszczęli. Lew Halicki ufny we własne siły i widząc szczupłe szeregi obrońców
delegację śle i kapitulację na
honorowych warunkach proponuje. Jeśli obrońcy warownie wydadzą pod bronią i z
dobytkiem ruchomym przez nikogo nie niepokojeni wyjść będą mogli. W przeciwnym razie nikt z życiem nie
ujdzie, a syn Markusa stracony ostanie.
Lew
Halicki: Syn twój zgnije w mych lochach, bądź jeszcze dziś jego krew w tą ziemię wsiąknie,
jeśli nie chcesz
co by to się zaiste stało, tedy twierdze poddawaj czym prędzej, nie zwlekaj.
Markus: Człek jesteś przewrotny i wiarołomny, słowa danego nigdy żeś nie dotrzymał , a warowni, choćby śmierć
mego syna i nas tu wszystkich zastać miała nie wydamy.
Markus, na służbie króla polskiego jako dowódca warowni, mąż znany z waleczności, nie chcąc krwi chrześcijańskiej
na próżno przelewać, zaproponował, aby o wyniku batalii
rozstrzygnął sąd Boży (ordalia) - starcie wydzielonych oddziałów.
Dzielnie stawali mężowie
waleczni. Wielu
życie oddało, ale żadna ze stron fortuny na swoja stronę przechylić nie mogła. Walczący,
utrudzeni bojem, rannych i konających zabrawszy pod swe chorągwie, powracają do
swoich. Kiedy ordalia rozstrzygnięcia nie przyniosły, najezdnicy do szturmu generalnego przystąpili.
Łucznicy swe strzały z łuków wypuścili, a ich groty zatopiły się w ciałach
rycerzy. Długo nie trzeba było
czekać, jak w odpowiedzi zagrzmiała artyleria Liwska. Chmura dymu i prochu jeszcze nie opadła kiedy pierwszy szturm następuje,
atakujący pod mury drabiny i
pomosty przerzucają. Fosę faszyną zasypują. Balisty i trebiusze ostrzału
nie przerywają, pod mury powoli machiny oblężnicze podciągane zostają, szczególna trwogę
budzące pośród obrońców.
Rozgorzała bitwa tak
zapalczywa jakiej najstarsi wojowie nie pamiętali. Parły na siebie wzajem dwie ławy tak
uporczywie, że w końcu uczynił się ścisk straszliwy. W tym ścisku pomieszały
się
konie, zbroje i tarcze. Tu i ówdzie nie dość miejsca było na rozmach miecza czy topora, więc chwytano się
za ramiona, wbijano sobie w piersi i gardła krótkie mizerykordie. Bito
się złamkami i rękojeściami
mieczów.
Dziesiątki zabitych zaległo
juz pole, ochrypłe gardła zamilkły, lecz bój trwał ciągle,
straszny jak płomień, ponury jak śmierć.
Obrońcy ufni we własne siły, widząc jak zwątpienie zakradło się w szeregi atakujących, sami do działań zaczepnych przystąpić postanowili...
Fortuna jednak przewrotną i złowrogą jest, ci, którzy niedawno zwycięstwo świętowali, teraz pobici wracają trącać resztki nadziei na
ocalenie. Na próżno Markus nawoływał, aby szeregi zewrzeć, że nie wszystko
stracone. Aż wreszcie zabrakło oddechu w piersiach ludziom i
koniom.
Bitwa poczęła mdleć, albowiem omdlały ręce i zdrętwiały ramiona walczących. Wówczas, jakby za
wzajemną zgodą, przerwano bój i oba wojska wykrzyknęły, aby chwilowy rozejm uczynić...
Walczący chwalili wzajemne męstwo, przepijali do się i częstowali jadłem, wznosząc okrzyki ku chwale przeciwników.
... trąby przerwały nagle biesiadę, dając znać, że rozejm skończony. Rycerze wymienili ostatnie uściski, po czym rozbiegli
się ku wozom. Tam giermkowie podciągali im rzemienie na zbrojach i pozamykali im głowy w hełmy stalowe i ruszyli do nowej bitwy.*1 »
|
|
Strona
| 1 |
2 | 3 |
na
stronie od 2012.08.23 |