Ze
wspomnień
strona 2
Moja
droga ze szkoły...
"Baraki"
i stadion
Stadion
był
ogrodzony siatką, wokół rosły piękne drzewa akacjowe i żywopłot.
Ten
sam stadion (1976), a jak inny od tamtego z moich lat dziecinnych - bez
akacji, zaniedbany żywopłot, drzewa - samosiewki. bramka w tym samym
miejscu podobnie wyglądająca - z poprzeczką wygiętą pod swoim ciężarem
- czasami sędzia przed rozpoczęciem meczu mierzył to wygęcie.
Tu
grając w piłkę, można powiedzieć codziennie, udowadnialiśmy
sobie kto jest lepszy. Oczywiście mecze "Mury" na
"Baraki" i dlatego, w tamtych latach, wiele
meczy było wygrywanych przez piłkarzy z Klubu "Cukrowni".
Niezapomniane mecze - derby Sokołowa. Drużyna "Sokoła"
kontra "Cukrownia".
Z
czasem wybudowano basen, trybuny. Basen po pewnym czasie zasypano, bo nie spełniał
wymogów sanitarnych.
Pojawiły
się inne zabudowania...
...
Nie wiem jakie jest przeznaczenie stadionu na
chwilę obecną ze zdewastowanymi trybunami?
Powracając
ze szkoły z pominięciem stadionu...
...
przechodziłem na ukos ten plac, dzisiaj ogrodzony - teren
prywatny. Wówczas po lewej stronie mijałem przychodnie z gabinetem
stomatologicznym - raz uciekłem z fotela. Mama nalegała, że
zaprowadzi mnie do dentysty, powiedziałem, że jako 10-latek pójdę
sam. Poszedłem, chwilę poczekałem i zostałem poproszony na fotel.
Pani dentystka na chwilę wyszła do telefonu, a ja wykorzystałem
okazję i czmychnąłem. Pojawiłem się za jakiś czas z bolącym zębem
do wyrwania:)
Dalej
przechodziłem obok sklepu spożywczego - widoczny narożnik baraku - za
nim była pracownicza stołówka - kierownikiem jej była pani Słojewska,
i dalej wejście do świetlicy, późniejszego Klubu Pracownika Cukrowni
"Cukrownik", w którym rozpocząłem działalność fotograficzną
w 1964 roku...
...
o której opowiadam tutaj,
a w następnym "baraku" było moje mieszkanie. Widoczny murowany dom, po jego bokach
- baraki. Na osiedlu było cztery takie zestawy importowane
z NRD. W
dali widoczny murowany budynek dla dyrektorów
Cukrowni. Za nim magazyn na suszone wysłodki, dalej tzw. "Mury". |
|
Wracałem
też ul. Fabryczną...
obok
figurki postawionej,
jak napis głosi: " NA PAMIĄTKĘ..."
...
CUDOWNEGO OCALENIA FABRYKI i OSADY FABRYCZNEJ w CZASIE WIELKIEJ
WOJNY EUROPEJSKIEJ 1914 R. 1920 R. - FUNDACJA ZARZĄDU TOWARZYSTWA AKCYJNEGO FABRYKI CUKRU I RAFINERJI "ELŻBIETÓW".
Motorower
pana Zegara
Mijałem
drewniany dom z wejściem do mieszkania pana Zegara. Pan Zegar jako pierwszy
z osady miał motorower - Simson SR2. Był jednoosobowy, produkowany w latach 50-tych
w NRD. Wyposażony
był w silnik uruchamiany za pomocą pedałów... - nowinki zawsze
mnie interesowały - stąd to wspomnienie.
Za
nim stał niski biały dom, pamiętający czasy barona
Stanisława Lessera i jego rodziny, właścicieli Cukrowni w latach
1873-1928. W nim mieszkał Heniek Szczygielski - kol. z klasy. Po
lewej stronie ulicy widoczna ściana magazynu cukru. Wcześniej była
tu główna brama fabryczna z budynkiem - wagą surowcową i wysłodkową,
obok stała wysoka wieża obserwacyjna OSP z syreną na jej dachu.
Po
lewej stronie kolejny murowany dom, w którym mieszkała ciocia i wójek Mątkiewiczowie
z dziećmi - najstarszy syn Zdzisław Montkiewiczem
- były prezesem PZU, wcześniej ukończył WAT, był majorem WP,
pracował w MSZ - na placówce w Stanach Zjednoczonych 1978-1982...
Dalej
dom dyrektora cukrowni, za nim dwa mieszkalne budynki bliźniaki...
"Mury"...
...
tak nazywano to miejsce...
...
W budynku po prawej stronie mieszkała rodzina mojej cioci Janiny - Raźniakowie. Wujek
Marian podczas kampanii obsługiwał wyparki. Był strażakiem w OSP
przy Cukrowni, grał na trąbce w zakładowej orkiestrze dętej. Pamiętam jak pewnego dnia
będąc u cioci próbowałem swoich sił gry na tej trąbce -
cierpliwość cioci była nieograniczona. W tym budynku, chyba w 2001
roku, wybuch pożar, położono nowe poszycie dachowe, likwidując
facjaty - widoczne w budynku po lewej stronie.
"Przestańcie... pożyjemy
zobaczymy" - Lech Wałęsa
Ciekawostką
zapewne będzie wspomnienie z 1978 roku związane z budynkiem po lewej stronie. W pierwszej klatce, na piętrze mieszkali państwo
Baranowie, rodzina siostry pani Danuty żony prezydenta Lecha Wałęsy.
Państwo Wałęsowie przyjechali do rodziny na I Komunię Św. chrześnicy pana Lecha.
Po uroczystości w Kościele, pan Wałęsa
ze szwagrem przyjechali do mnie i poprosili o wykonanie pamiątkowych zdjęć.
Wsiadłem do wysłużonej Warszawy pana Wałęsy i pojechaliśmy do rodziny.
Po wykonaniu zdjęć zostałem zaproszony do stołu.
W czasie
rozmowy przy kawie usłyszałem od jednej z osób to zdanie: - "Leszek to mądry człowiek, będzie o nim jeszcze głośno". Pan Wałęsa starał się powstrzymać wywody pod jego adresem i powiedział:
- "Przestańcie... pożyjemy zobaczymy".
W tamtym czasie Lech Wałęsa był już zaangażowany w
działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, współpracował z Komitetem Samoobrony Społecznej KOR. Wcześniej, w grudniu 1970 roku, był jednym z przywódców strajku w swoim zakładzie pracy, wchodząc w skład Komitetu Strajkowego. Zapewne stąd ten entuzjazm jego
osobą uczestniczących w uroczystości i robotniczej rodziny z Cukrowni.
Mnie wówczas bardziej interesował obraz fotograficzny - fotografika, ale
tych kilka ciekawy słów wypowiedzianych przez "Leszka"
przy kawie w pewien sposób poruszyło mnie.
W 1982 roku podczas stanu
wojennego byłem tutaj jeszcze raz, w celu upamiętnienia kolejnego wydarzenia rodzinnego, tym razem bez
udziału pana Lecha Wałęsy - był internowany. Jak wchodziłem do domu
spojrzałem w prawo - w kierunku drogi na Przywózki, zobaczyłem radiowóz Milicji Obywatelskiej, który zatrzymał się w pobliżu domu.
Byliśmy śledzeni. Pomimo zakazu fotografowania i nadzoru tajnych służb,
zdecydowałem się na wykonanie kilku pamiątkowych zdjęć do rodzinnego
albumu.
Wcześniej fotografowałem zgromadzenia "Solidarności" czy AK, np. wyjątkową uroczystości
religijno-patriotyczną w Leśnej Podlaskiej w 1980 roku. Zdjęcia, jak się później dowiedziałem, upowszechniono w formie albumów i wysłano do Niemiec, Francji,
USA i Kanady, a u mnie zachowało się tylko to jedno zdjęcie z tamtej uroczystości.
O nim tutaj. Negatywy
z w/w uroczystości archiwizowane w oddzielnym albumie niestety uległy
zniszczeniu.
Po
wykonaniu w/w zdjęć otrzymałem poufną informację od siedleckiego rzemieślnika, że o mnie się rozmawia,
żebym uważał. Za mały czas drugie ostrzeżenie od znajomej osoby z Cukrowni, że mogą u mnie być
w mieszkaniu za dwie, trzy godziny - była sobota. Na szczęście nie przyjechali i nie byłem przesłuchiwany.
Moje
przedszkole...
Idąc
dalej, za "Murami" na prawo, ku mojemu zdziwieniu, zauważyłem
drogę, na końcu jej moje przedszkole i moich dzieci...
..,
teraz jest tu sala weselna. Gdzie się podziały dzieci z tego osiedla, największego
osiedla przemysłowego Sokołowa Podlaskiego?
Tu
był cmentarz ewangelicki
W
galerii o Elżbietowie napisałem: Wielu ewangelików rozpoczynało pracę przy budowie cukrowni, pracowali nad udoskonaleniem procesu technologicznego gwarantującego rozwój cukrowni, inni prowadzili szkołę ewangelicką, istniejącą w latach 1848-1862. Niektórzy z nich zakończyli swój żywot w Elżbietowie, zostali pochowani na małym cmentarzu za ogrodzeniem fabryki ...Tutaj
Dzisiaj,
jest tu wielkie sprzątanie. Dnia 17 czerwca 2010 roku na terenie byłej
Cukrowni Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik i Burmistrz Miasta Sokołów Podlaski Bogusław Karakula podpisali umowę o dofinansowanie projektu "Park Przemysłowy Sokołów Podlaski" na sumę 27 milionów złotych.
Wracałem...
spoglądałem
przez ogrodzenie na pozostałości z
tamtych lat.
Magiel,
stolarnia i gitara
Dalej
po prawej stronie...
...
można powiedzieć ruina zabudowań dawnej Cukrowni "Elżbietów".
Co mnie łączyło z tymi zabudowaniami? Na końcu ich, od szczytu było
wejście do magla. Pewnego dnia chciałem zaspokoić swoją ciekawość
i poszedłem z Mamą do magla. Na specjalnym
stole układała pranie i nawijała to wszystko na wałki, po
czym wkładała je do urządzenia i uruchamiała jednym
przyciskiem. Urządzenie z dużą skrzynią wypełnioną kamieniami,
było napędzane
silnikiem, który przesuwał skrzynię w obie strony, po dwóch wałkach z
nawiniętą na nich, pościelą, obrusami itp.
|
Drugie, co mnie łączyło, to
stolarnia w tym budynku. Tu poznałem modelarza stolarza pana
Brzozowskiego, który pomógł mi przy wykonaniu drugiej
gitary elektrycznej. Przygotował trzy kawałki drzewa i je
skleił, następnie powstała z tego decha, na której
wyrysowałem odpowiedni kształt gitary i pan Brzozowski wyciął
go na specjalnej pile, która była już na tyle wysłużona,
że decha wymagała dalszej obróbki, zdzierania, piłowania,
wygładzania...
Gitarę wykonałem w roku
1966 i nazwałem "Kama".
Po kilku latach... na prośbę kolegi Andrzeja
Woźniaka, gitara stała się jego własnością.
O pierwszej gitarze wspominam
tutaj. |
Powrót
do Węgrowa
Idę na przystanek PKS.
To też dawna droga do szkoły.
Ile
razy przeszedłem tym chodnikiem...? Wielokrotnie biegłem, żeby załapać
się na "budę" - konny powóz, dar Cukrowni dla uczniów
uczęszczających do szkół średnich w mieście. "Buda" - tutaj.
Spojrzenie
z przystanku w kierunku Węgrowa...
...ul.
Węgrowska. Przy tej ulicy, w sąsiedztwie szkoły mieszkałem 12 lat.
Mile wspominam rozmowy z sąsiadem, pasjonatem upraw ogrodowych,
seniorem panem Pilarskim oraz kierownikiem Hotelu Robotniczego Cukrowni
panem Józefem Nowakowskim, oświetleniowcem przy Zespole Teatralnym Cukrowni w Sokołowie Podl. -
tutaj,
kinooperatorem kina "Cukrownik" i miłośnikiem fotografii.
Pozdrawiam
byłych Pracowników Cukrowni i ich Rodziny - niestety Cukrowni już nie ma,
do dzisiaj wielu nie może się z tym pogodzić -
pozostały tylko wspomnienia...
Czas
na mnie, nadjeżdża autobus. Ach życie...
na
stronie od 2011.11.18