w
sobotę na węgrowskim Rynku...
"Tajemnice
codzienności"
Degustację
wypieków i wybór najlepszego " Smakołyku węgrowskiego"
poprzedziła słodka wystawa przeróżnych przysmaków. Ten
widok wielości wypieków i wspomnienia jednego z mieszkańców Węgrowa,
przeniosły mnie w czasy, kiedy zapach pieczącej się chały i widok tradycyjnie zaplecionych bochenków ożywiał każdą żydowską duszę przypominając, że Szabat jest
blisko.
Po
zachodzie słońca, w piątek, społeczność żydowska skupiona w południowo-zachodniej
stronie Węgrowa obchodziła Szabat. Nie
każdy katolik wiedział, że Szabat jest świętem
(starszych braci w wierze) na cześć Boga Stworzyciela i Przymierza, które
zawarł z Izraelem. Przypominał węgrowskim Żydom wyzwolenie z niewoli
egipskiej, za to dziękczyniąc, radowali się i świętowali do
zachodu słońca w sobotę.
70.
Rocznica...
...
22 września 1942 r. stał się dniem zagłady
węgrowskich Żydów. Shtetl przestał istnieć w Węgrowie, a wraz z
nim zapach pieczącej się chały... >>>więcej
Dzielnica
żydowska w Węgrowie.
Copyright
© MBP w Węgrowie.
"Szlak
Węgrowskich Kamienic"
Tegoroczne
EDD nie tylko mnie przeniosły w tamte lata. Proponowany spacer szlakiem węgrowskich kamienic był
udziałem wielu.
Przewodnikiem
grupy była Pani Jadwiga Giers z Towarzystwa Miłośników Ziemi Węgrowskiej.
Tylko na chwilę uczestniczyłem w
tej wycieczce. Ale miałem możliwość dowiedzieć się o historii
niektórych kamienic z opracowania Pani Małgorzaty Piórkowskiej
wydanym przez TMZW na papierze pt. "Szlak Węgrowskich Kamienic".
Można się tam dowiedzieć np. o dawnym zajeździe. Był nim...
Dom przy
Rynku Mariackim 14.
Podczas
remontu - koniec XX w.
O
nim napisano: "... położony w południowo-wschodnim narożniku
Rynku przy skrzyżowaniu z ul. Strażacką, położony symetrycznie do
Domu Gdańskiego, pełnił niegdyś funkcję zajazdu, obecnie jest
placówką usługową i handlową...
Budynek został wzniesiony w 1710 r. i jest jednym z najstarszych w obrębie Rynku miejskim zabytkiem. Przebudowany w drugiej połowie XIX w. zatracił oryginalny wygląd. Według relacji Józefa Grajnert'a, był on miejscem rozrywek mieszczan węgrowskich. Przy zapachu smażonej w tygielku na ogniu cebuli, można było napić się pejsówki i zagrać w bilard, pozostawiony tu przez napoleońskich oficerów idących na wojnę z Rosją.
"W 1857 r. karczma przypominała wyglądem niby murowany, walący się domek, dość jeszcze nieźle wyglądający, chociaż wnętrze sprawiało inne wrażenie. Mnóstwo dziur na piecu i w ścianach, niby w kuźni od świdrów. Ciemne i obszerne pomieszczenie oświetlały świece szabasówki. Karczma prowadzona wówczas była przez Żydka Jukla i jego żonę zwaną przez miejscowych Księżną Panią. Nie jeden waspan szlachcic zagonowy lub biurzysta miejscowy, przegrywając często gęsto niejedną kolejkę herbaty lub sławnej węgrowskiej pejsówki, dosyć tracił. Lokal ten stawał się często przyczyną niezgody małżeńskiej i sprowadzał na męża burzę, zdarzał się, wabikiem dla przekwitłych ex-piękności warszawskich, był owym kogutem z bajki, który stawał się w miasteczku przyczyną wszystkiego złego". Z opisu zawartego w obrazku historycznym ku pamięci Emila Leclere, wynika, że na pierwszym piętrze budynku, mieściły się tu w czasie Powstania Styczniowego kwatery ochotników.
"Izba pusta była i bez mebli, narzucona na podłogę słoma miała nam służyć za pościel, brudny i smrodliwy pokój, licho oświecały słabe i żółte światła szabasówki."
W roku 1938 nieruchomość została nabyta od hr, Łubieńskiego przez Spółdzielnię
Handlowo -Produkcyjną "ROLNIK". W okresie międzywojennym w budynku znajdowała się restauracja prowadzona przez pana Wincentego
Ilczuka".
Wystawa
fotograficzna "Przy węgrowskim Rynku"...
...
Wymagała
opisu prezentowanych zdjęć.
Na
tym zdjęciu z początku XX w. zauważono podobieństwo do dużej przestrzeni
obecnego Rynku. Różnicę w wyglądzie kościoła i dawnego seminarium księży
komunistów - obecnie jest na odwrót.
|
|
|
Zdjęcie
przedstawia kamienice przy pierzei północnej z
widokiem na węgrowską farę.
|
Widok
na dawną farę. Rozmowa o tryptyku...
|
Obraz
robiący duże wrażenie, zbombardowana
brama przed bazyliką. |
Uczestnicy
spacerku szlakiem "Kamienic węgrowskich" po obejrzeniu
wystawy postanowili odpocząć... To samo uczyniłem. Udałem się do
domu na małą kawę z ekspresu.