Dwór w Bachorzy - 2013.



Dwór w Bachorzy.

 

 

dwory, palace...

Podróż sentymentalno-nostalgiczna II

 

Przeździatka i...

W roku jubileuszowym mojej twórczości fotograficznej (2009) otrzymałem w prezencie od Pani Wiesławy Kwiek książkę "Pieśń ujdzie cało..." HISTORIA I LEGENDY ZIEMI SOKOŁOWSKIEJ Są w niej między innymi opowiadania pióra Dariusza Kosieradzkiego o Przeździatce i dworze w Bachorzy. Po przeczytaniu ożyły wspomnienia o moich Ukochanych Dziadkach: Babci Zosi (Skup) i Janie Pasku pracujących we dworze w Bachorzy do 1944 roku.

 

Chciałem jeszcze raz to miejsce odwiedzić. 

Dzisiaj jedziemy z Gródka do dworu w Bachorzy.

 

Mołożew

Zatrzymujemy się na chwilę, utrwalam widok budynku mniszek filii prawosławnego klasztoru z Wirowa wybudowanego w 1904 roku z przeznaczeniem na szkołę z internatem i ochronkę dla małych dzieci - jako miejsce pogłębiania kultu religijnego. Zakonnice i władze prawosławne utrzymywały tu nawet na stałe lekarza, a wszystko to było dostępne dla okolicznych mieszkańców bezpłatnie. Dzisiaj budynek opustoszały...

 

Tutaj, jakby czas się zatrzymał...

niezmiennie od wielu lat toczy się wiejskie życie ze wspólnym wypasem krów na równinie obok Bugu wstęgi.

Ciekawostką zapewne jest pewne przeżycie z tym miejscem, o którym wspominam na mojej stronie. Można było nad Mołożewem dostrzec niezidentyfikowany obiekt latający, uwiecznić go na zdjęciu - mnie się udało - być oświetlony jego światłem - tego doświadczyłem 30 lat temu (1983 r.). Zapraszam do galerii UFO?

 

Powracamy na ziemię...

Skrzeszew

... Mijamy kościół - budowany wiele lat. W 1733 r. budowę ukończono i dokonano konsekracji w obecności sufragana chełmskiego ks. bpa Józefa Olszańskiego. Ggłównymi fundatorami świątyni byli stolnik drohicki Baltazar Ciecierski wraz z małżonką kasztelanką Anną Gembicką.

Dziesięć lat temu w sierpniu 2003 r. włamywacze sforsowali zabezpieczenia kościoła i skradli z zakrystii zabytkową monstrancję i rokokowy relikwiarz z XVIII w. - wykonany go w warsztacie znanego gdańskiego rzemieślnika Jana Gotfryda Schlaubitza.

 

Jedziemy do Bachorzy...

... polskie drogi. Po lewej brzozy po prawej stronie sosny - nad coraz więcej ciemnych chmur. Pierwsze krople deszczu... Czy w Bachorzy będzie padało?

 

Bachorza

Aleją - dawniej świerkowo-lipową, jedziemy do dworu. Pierwszy raz podziwiałem aleję pod koniec lat 50-tych XX w. podczas rodzinnej wycieczki rowerowej jadąc do znajomych Państwa Zofii i Adama Raćko z Przeździatki. Tu w dworze otrzymali jeden z pokoi do zamieszkania. Wcześniej pani Zosia nas odwiedziła - już mieszkaliśmy w Cukrowni. Tęsknię za Wami - zapamiętałem jej słowa. Odpowiedzią z naszej strony były odwiedziny w czasie kiedy smakowałem dojrzałych orzechów laskowych. Rosły w pobliżu dworu i zapewne pamiętały lata pobytu tu moich Dziadków z dziećmi i Prababcią Józefą Skup do 1944 roku. Moja rodzina dobrze wspominała pobyt w Bachorzy (do 1944), nawet w tych trudnych chwilach dla Państwa Zalewskich.

Z albumu Zofii i Jana pasków. Fot. Irena Oleksiak, Bachorza początek lata - 1939 r. 

 

Stykowa odbitka (5,3cmX5,3cm) - zdjęcia wykonanego przed wojną - na schodach toskańskiego portyku dworu w Bachorzy - dowodzi obecność mojej rodziny tutaj. 

Na zdjęciu (poprawiłem) pani Irena Oleksiak (Zalewska) z dwiema córkami pani Natalii Zalewskiej, rodziną Pasków i osób mi nieznanych. Od lewej: osoba nieznana, w drugim rzędzie z mojej rodziny: ciocia Marysia Pasek, wujek Staszek Pasek, babcia Zosia Pasek (Skup), Kazia Pasek moja Mama, Józefa Skup (osoba nakryta chustą) mama babci Zosi i obok mojej prababci Józefy, pani Irena.

 


Z korespondencji z Panem Henrykiem Oleksiakiem synem Henryka Oleksiaka "Wichury":

 

Sent: Monday, October 06, 2014 9:32 AM
Subject: Bachorza
Dzien dobry,
Trochę przypadkiem natrafiłem na zjecie Pana na schodach dworu w Bachorzy, oraz opis zdjęcia sprzed wojny. Właśnie nad tym ostatnim zdjęciem deliberowałem z moja ciocią Basią (ostatnia żyjąca z dzieci Zaleskich), Z pewnością na tym zdjęciu nie ma Natalii. Jest natomiast moja Mama Irena. Była naturalną blondynką. Jej mama Natalia, zdecydowaną brunetką. Irena była zapaloną fotografką, prezeską kółka fotograficznego w Mińsku Mazowieckim – lata liceum. Zaraziła mnie tym. Do tego stopnia, że urządziłem sobie ciemnię w piwnicy, i jeszcze do 71' roku bawiłem się sam obróbką. 

Sent: Monday, October 06, 2014 9:53 PM
Subject: Re: Bachorza
Dziękuję za informację. Poprawię w opisie. Czy może Pan kilka słów napisać o Mamie - intrygującą wiadomością jest, że była pasjonatką fotografii? Z chęcią wzbogacę galerię i zamieszczę zdjęcia Pana Mamy, mam nadzieje, że nimi Pan dysponuje i będzie mógł niektóre udostępnić. Może Pana ciocia mogłaby udostępnić kilka zdjęć?


Sent: Monday, October 06, 2014 11:12 PM
Subject: Re: Bachorza
Zdjęć mam dużo (błony), ale niestety dopiero ok 5000 mam w komputerze.
Całość może wynosić ponad 120.000. Powoli robię skany - w miarę wolnego czasu. Postaram się trochę podgonić, i coś Panu wysłać.


Historia strachów w Bachorzy jeszcze się nie skończyła.



Z korespondencji z Panią Anną Wilińska

Sent: Wednesday, December 28, 2022 8:16 PM
Subject: podróż sentymentalno-nostalgiczna II Bachorza

Dzień dobry!
Trafiłam na Pana stronę i podróż sentymentalno-nostalgiczną II, a tam na fotografię ze zbioru Ireny Oleksiak" Bachorza początek 1939 r" oraz na Pana korespondencję z Henrykiem Oleksiakiem, synem H. Oleksiaka "Wichura" i Ireny Zalewskiej - Oleksiak. 

 

Jestem w posiadaniu kopii maszynopisu powieści, a właściwie zbeletryzowanego pamiętnika pt "Wichura" Ireny Zalewskiej - Oleksiak oraz 3 zdjęć: Ireny Zalewskiej zdjęcie maturalne 1938, dwór w Bachorzy 1940r i Henryk Oleksiak "Wichura" 1939r. Nie wiem , czy książka została wydana oraz czy syn Pani Ireny byłby zainteresowany otrzymaniem zdjęć i kopii maszynopisu (979 stron). 

Proszę o informację, czy mógłby Pan pośredniczyć w kontakcie z Panem Henrykiem Oleksiakiem. Nadmienię, że powyższy egzemplarz otrzymałam razem z archiwum po dziadku mojej wnuczki. Dziadek wnuczki był upoważniony przez Panią Irenę do wydania książki drukiem.
z poważaniem
Anna Wilińska 

 

 

 


 

 

Aż trudno uwierzyć w/w słowom: "Historia strachów w Bachorzy jeszcze się nie skończyła", że: według lokalnych podań nad zrujnowanym dworem ciąży przekleństwo, a sam dwór jest nawiedzony. Ponoć przed wybuchem II wojny światowej, w majątku zaczęły się dziać różne, niepokojące rzeczy. Po nocach słychać było tajemnicze odgłosy, a obrazy same spadały ze ścian. Ponadto żonie właściciela regularnie śniły się koszmary. We dworze pojawiały się oraz znikały przedmioty. 

Podczas wojny ciężko zachorowała i zmarła wkrótce po tym jedna z córek Zaleskiego, a po niej żona, Natalia. 

TREBLINKA I. Karny Obóz Pracy funkcjonował od lata 1941 r. do końca lipca 1944 r. Pomysłodawcą i organizatorem był starosta powiatowy w Sokołowie Podlaskim, Ernst Gramss. Fot. Michał Kurc.

 

W 1943 roku dwie córki, należące tak jak i sam Zaleski do Armii Krajowej, zostały aresztowane. Obie trafiły do obozu koncentracyjnego w Treblince, gdzie jedna z nich, Anna została zamordowana. Mąż czwartej z córek Dołęgi-Zaleskiego, Henryk Oleksiak ps. Wichura, dowódca podlaskiego oddziału AK, poległ podczas przeprowadzania podziemnej akcji. Ostatnia z córek, Janina, została aresztowana przez NKWD i zesłana na Syberię. - Wikipedia.

 

Henryk Oleksiak ps. Wichura - to nazwisko zawsze przypomina dokonanie zamachu na Ernesta Gramssa rezydującego w pałacu w Przeździatce przez żołnierzy AK z Węgrowa i Sokołowa Podl. i udziału w nim dwudziestoletniego Janka - przedstawiam tę relację w galerii Sokołów Podlaski z tamtych lat: 

Ciekawostka! Ostatnio dodałem listy pani Rafaeli z Niemiec, która zna żyjącego jeszcze syna Ernesta Gramssa.

 

Po 74 latach

 

... powracając do Bachorzy, stoję na tych samych schodach, w tym samym miejscu gdzie pozowała do zdjęcia Babcia Zosia z dziećmi i jej mamą Józefą...

Zdjęcie wykonał mój Syn Rafał Kurc. Obok widoczne nowe dachówki. Dach w części nimi pokryty - czyżby na nowo zawita tu rodzinność, radość i szczęście podobne do życia Państwa Zalewskich i osób tu pracujących z przed 1939 roku? Tego życzę nowemu właścicielowi dworu i wszystkim tu przebywającym.

 

Przy okazji wypada wspomnieć tę ciekawostkę historyczną, że...

... najstarsza część klasycystycznego dworu powstała w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy właścicielem majątku był Michał Kleofas Ogiński mieszkający w dworze Przeździatce, goszczący tam w 1793 r. króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W swych pamiętnikach Michał Ogiński opisał wizytę króla tak: Przybywszy do mego domu, kazał cofnąć straże, które porozstawiano u drzwi, a nawet te, które według zwyczaju znajdowały się w apartamentach i powiedział mi bardzo łaskawie, że nie może być nigdzie bezpieczniejszym jak u mnie. Usiłowałem rozerwać go pokazując mu moją bibliotekę, którą znalazł bardzo dobraną a uklasyfikowaną w sposób, który nieskończenie pochwalał, pokazywałem mu różne plany ogrodów i domów wiejskich, które z zadowoleniem przeglądał; przedkładałem mu wyroby różnych fabryk i rękodzielni, które urządziłem u siebie, a ponieważ mnie pytał, skąd sprowadzam robotników i jak dawno ich mam powiedziałem mu, że to wszystko Szwajcarzy, Niemcy a mianowicie Wirtemberczycy, którzy przybyli, aby u mnie osiąść w chwili kiedy sejm konstytucyjny postanowił aby każdy cudzoziemiec przychodzący na ziemie polską był ogłoszony za wolnego i korzystał z wszystkich praw przyznanych przez konstytucję. Odpowiedź ta spowodowała zmianę przedmiotu rozmowy między nami... 
Zapytał mnie, ile rodzin cudzoziemskich mam w swoich dobrach? Odpowiedziałem, że mam ich więcej jak 150, między któremi znajdują się fabrykanci i rękodzielnicy wszelkiego rodzaju, lecz że największa część tych cudzoziemców składa się z rolników, którym kazałem wydzielać tyle ziemi do karczowania, ile jej żądali bez żadnego podatku przez 10 lat. Pokazałem mu plan wsi Isabelsburg, którą kazałem zbudować dla nowych kolonistów i skreśliłem z takim zajęciem obraz szczęścia, którym się dotychczas cieszyli, że król nie mógł się powstrzymać od łez, wołając: Biedni nieszczęśliwi, cóż się z nimi stanie, narzekając na konfederację targowicką...

Przepędziwszy około 30 godzi w moim domu, wyjechał zeń do Warszawy, dziękując mi za dobre przyjęcie, jakiego u mnie doznał i za odpoczynek, który zyskał a którego jak mówił, już od dawna nie smakował."

 

Kończę opowiadanie wspominając Przeździatkę, moje miejsce urodzenia i spędzonych tam w sąsiedztwie pałacu i parku z akwenem pierwszych 5 lat mojego życia.

 

Królewskim traktem

 

... tak można nazwać naszą podróż z Węgrowa przez Sokołów Podlaski do Gródka Dworu i przez Skrzeszew do dworu w Bachorzy - z nieodłącznym pałacem w Przeździatce. Wspominając Bolesława Chrobrego pierwszego króla Polski i Stanisława Augusta Poniatowskiego - ostatniego władcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

 

Zapraszam do galerii Sokołów Podlaski z tamtych lat

 

 

na stronie od 2013.08.16


Copyright © design and photos by Michał Kurc