Podniosłem go i spojrzałem
(fotograficznie) w
okno - kolejny błysk i huk!!! - Nad
Węgrowem rozszalała się burza.
-
wydarzyło
się coś z pogranicza magii i czarów
Jak przestało padać - ok. godz. 20.30 udałem się
na węgrowski rynek. W oczekiwaniu na pasjonatów "dwóch kółek"
- wg. programu imprezy, spoglądałem
na fontannę, architekturę sakralną baroku i obok na wschodzący księżyc.
Był w pełni i o wyjątkowej wielkości, robił wrażenie jakby był tuż nad
rynkiem - spoglądałem z zaciekawieniem na niego przez obiektyw aparatu... kiedy
nieoczekiwanie - kątem oka - zauważyłem zbliżające się dwie
postacie...
...
W
zgodzie i szczęściu Twardowski z żoną Barbarą na węgrowskim rynku... - przed moim
obiektywem!? Trudno było w to uwierzyć. Utrwaliłem tajemnicze
spotkanie na węgrowskim rynku - w wyjątkowym czasie - podczas perygeum i pełni księżyca.
Mieć
to wyczucie czasu, miejsca i sceny:)
...
Skojarzyłem tę scenę dość szybko z ożywioną postacią Twardowskiego
z
krakowską szlachcianką Barbarą - zakochany Twardowski za żonę ją
pojął. Może nastąpiło tu przeniesienie w czasie do okresu
kiedy Twardowski był jeszcze szczęśliwy. Po kolejnych latach Barbara okazała się niestała w
uczuciach...
...
i nieznośna dla niego, a sam sakrament małżeństwa okazał się
fałszywy, udzielony przez czarta w przebraniu.
o czarnoksiężniku porwanym przez diabły
Inne
podanie spisane w Małym Gościu
Niedzielnym (1/2005) ujawnia ostatnie chwile czarnoksiężnika: po śmierci
króla Zygmunta Augusta Twardowski poczuł się zagrożony, bo podobno "za dużo wiedział". Zabrał więc kosztowności i swoje magiczne lustro, i pognał na koniu do znajomego szlachcica. Zatrzymał się w karczmie "Rzym" w położonej na północny wschód od Warszawy wsi Mystki. Tam prawdopodobnie dopadli go ludzie Mniszchów. Wywiązała się szamotanina, ale napadnięty był bez szans. Napastnicy wywlekli martwe ciało na zewnątrz i słuch po Twardowskim zaginął. Pozostała za to legenda o czarnoksiężniku porwanym przez diabły w szlacheckich kontuszach.» |
|
Diabły przechytrzyły sprytnego szlachciurę: zdybały go w karczmie o nazwie "Rzym" i powlokły do piekła (grafika XIX - wiecznego artysty Ignacego
Gierdziejewskiego).
W
oczekiwaniu na motomaniaków
z Liwa, przeglądałem na monitorze mojego Nikona kadry z dzisiejszego dnia:
w
WOK Konferencja
Naukowa - legenda i produkt
turystyczny
Na
sali widzę znajomych z rynku - Twardowskiego i jego żonę Barbarę.
Luserat hoc speculo magicas Twardovius artes, lusus at iste Dei versus in obseqvium est
- (?)
Tu
fikcja miesza się z zastaną rzeczywistością, tak jak węgrowski
katolicyzm z magią, bo tak naprawdę mamy do czynienia z rzeczywistą
postacią jakim był czarnoksiężnik z Krakowa i jego lustrem. W Węgrowie nazywany
wyniośle i dumnie
"Mistrzem". "Mistrzem"? Czego? Kto to wie?
Na
holu - niektórzy odważni, chętni dorównać magowi,
prezentowali jego sztuczki i wizje. Niektóre fizycznie i chemicznie
- naukowo udowadniali, zamieniając biały proszek w obłok dymu, czarny
proszek w złoto!?
|
|
Nawet
obecny na Konferencji ksiądz z sąsiedniej parafii uspokajał pewną
zakłopotaną osobę, bo wystawiła kilka dziwnych luster i innych
czarcich specjałów na ten dzień przygotowanych. Pomniejszając jakby mocy
diabła postawiła obok krucyfiks i obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
"Niech pani się nie
boi, nie kłopocze, na pewno to nic złego, Twardowski przed śmiercią się nawrócił..." - tymi słowy ją
pocieszał. A skąd ta rzekoma wiedza u duchownego?
W innej
sali potocznie zwanej kawiarnią obserwowałem zatopione
wizje Twardowskiego w nalewkach z ziół, ukryte w różnego rodzaju
wypiekach i tylko czart wie w czym jeszcze. Nawet sam
Twardowski nie mógł wyjść z podziwu, co tu zobaczył. Nitka przybierała
postać koguta, rogal okazał się księżycem, zwykłe pyzy - nie!
Niezwykłe! Z czarcim nadzieniem. Mówili smakosze - pyszne choć diabelskie,
- aż się włos jeżył na głowie. Z pozoru to wszystko jakby niewinne... - jednak coś
z czarta miało i może z niewiedzy - o tym potem.
|
|
|
|
|
|
|
Twardowski nie mógł wyjść z podziwu.
Barbara też... Nawet kazimierski kogut zapiał podczas Konferencji w
Węgrowie, którego Twardowski kupił i nim obdarował swoją ukochaną
Barbarę.
Kazimierzowski
kogut i czarcie smakołyki osłodziły na chwillę ich dusze, Błysk na piersi Barbary stał się słonecznym
wyjątkowym dniem w Węgrowie. W Krakowie nawet
czarcie słowo nie było w stanie rozświetlić ich pochmurnych dni,
których niestety przybywało.
Tu
w Węgrowie czarnoksiężnik
nawet
porwał węgrowską młodzież do zabawy. Opowiadał im coś o księżycu, o bucie i
kogucie. Śmieli się prawie wszyscy do rozpuku...
Dziękuję
węgrowskiej młodzieży za udział w tym "magicznym"
opowiadaniu.
Wystąpili:
Wanda
Gajewska - Barbara żona Twardowskiego
Sławomir
Ługowski - czarnoksiężnik Twardowski
Panel
II - część studyjna
W
panelu II Konferencji - części studyjnej zaplanowałem wczuć się w
rolę turysty i w grupie z przewodnikiem zwiedzić atrakcje
turystyczne Węgrowa, w tym jak podkreślono lustro Twardowskiego.
>>> więcej
|
|
...
dalej przeglądając kolejne pliki na monitorze aparatu nagle usłyszałem
nadjeżdżających motomaniaków ulicą Mickiewicza na węgrowski
rynek.
Dużo
hałasu i dymu, kilka dopalających się pochodni. I
odjazd...
Po,
zapanowała cisza.
Oddalająca się burza
od czasu do czasu rozświetlała pojedynczymi błyskawicami
niebo.
I tak upłynął mój
pierwszy turystyczny dzień w Węgrowie.
Podziękowanie
Dziękuję
Pani Wandzie Gajewskiej i Panu Sławomirowi Ługowskiemu
z Zespołu Ludowego "Węgrowianie" za ciekawe, wręcz
zawodowe odtworzenie postaci żony Barbary i czarnoksiężnika Twardowskiego, co pozwoliło nadać
opowiadaniu węgrowski "magiczny" wymiar - acz może nie diabelski - mam taką nadzieję.
na
stronie od 2013.06.24