Czarna
biżuteria i żałobne ubiory... - Ogłoszenie stanu wyjątkowego w
Królestwie Polskim 14 października1861 r. powstrzymało publiczne
demonstracje, ale nadal, również w Węgrowskim, na znak pamięci
stawiano nieokorowane krzyże, powszechnie noszono „czarną biżuterię",
a miejscowe damy stroiły się w żałobne szaty.
*1
____________________
*1
Na tej i następnych stronach posłużyłem się fragmentami
opracowania Tadeusza Swata Powstanie Styczniowe z monografii o Węgrowie,
wyd. Towarzystwo Miłośników Ziemi Węgrowskiej 1991 r.
27
lutego 1861 r. manifestacyjny pochód mieszkańców Warszawy powstrzymały
strzały carskiej policji oddane w tłum. Pogrzeb pięciu poległych
stał się wielką manifestacją uczuć narodowych i odbił się żywym
echem w Królestwie. Fala manifestacji objęła wszystkie miasta polskie w
trzech zaborach.
W Węgrowie w jednym z pierwszych nabożeństw żałobnych
(prawdopodobnie w początkach marca 1861 r.) wzięli udział
najwybitniejsi obywatele miasta i okolic, a także „dwunastu
przedniejszych Żydów [...], na czele z rabinem'”.
Po wzruszającej przemowie księdza i odśpiewaniu chorału „Zdymem pożarów",
przy biciu dzwonów wystawiono przechowywaną od wieków w skarbcu kościelnym
chorągiew z Matką Boską, Orłem Białym i Pogonią. Nabożeństwo zakończył
wspólnie odśpiewany hymn „Boże, coś Polskę”.
W
dowodach źródłowych nie znajdujemy potwierdzeń wskazujących na to, by
Węgrów był przewidziany jako punkt powstańczej koncentracji.
A jednak tak się stało.
Były
to działania, w pierwszej przynajmniej fazie najzupełniej samorzutne i
żywiołowe, dyktowane raczej nadzieją na przyszłą
walkę o niepodległość, niż powstańczą strategią.
...
W ciągu kilku ostatnich dni stycznia 1863 r., a dokładnie między 24 a
31 tego miesiąca zebrało się w Węgrowie około 3000 ludzi. Był to
200-osobowy oddział z Sokołowa dowodzony przez Elżanowskiego i Wyszyńskiego,
700 ludzi z Elżbietowa i Grochowa przyprowadzonych przez Rudolfa Freytaga,
(500-osobowy oddział z Mokobód, duża partia powstańców z Suchożebrów,
dowodzona przez byłego junkra wojsk carskich Męczyńskiego, a nadto
oddział Kędrzyńskiego sformowany 2 przedzierającej się do Węgrowa,
przez Karczew i Latowicz młodzieży warszawskiej. Dodać do tej liczby
należy ochotników spośród mieszkańców Węgrowa i jego najbliższych
okolic, liczonych na kilkuset ludzi.
Były to głównie oddziały piesze, na ogół, poza grupą warszawską źle
lub w ogóle nie uzbrojone, nie obyte z wojskową dyscypliną, bronią i
walką. Pierwszym więc zadaniem przejmujących dowództwo nad
zgrupowaniem „Janko Sokoła” Józefa Matlińskiego i
„Genueńczyka” Władysława Jabłonowskiego było
szkolenie ochotników i przygotowanie broni, głównie kos, organizacja
taborów i wyżywienia. Z tymi ostatnimi nie było zresztą większych
problemów, ludność Węgrowa i okolicznych wiosek zapewniała wystarczające
ilości podwód i żywności.
Władze
carskie potraktowały jednak węgrowskie zgrupowanie nadzwyczaj poważnie,
licząc się z ewentualnością ataku na garnizon w Siedlcach i słabo dotąd
chronioną twierdzę w Brześciu. Pierwsze szyfrowane doniesienia o
koncentracji powstańców w Węgrowie zaniepokoiły cara Aleksandra II, który
w natychmiastowej odpowiedzi do Warszawy polecał „zgrupowanie w Węgrowie
niezwłocznie rozpędzić”.
...
Władze carskie mające tu donosicieli otrzymywały na ogół przesadzone
informacje o sile powstańców, których w Warszawie liczono na 5-6 tysięcy
ludzi, podczas gdy w rzeczywistości było ich co najwyżej 3500. Niemniej
Węgrów stanowił wówczas największe zgrupowanie sił powstańczych,
jakie udało się skoncentrować na Podlasiu.