155. ROCZNICA BITWY POD WĘGROWEM



 

 

Atakujący powstańcy wycofali się dopiero po dwukrotnych salwach dział polowych załadowanych granatami. Tymczasem w mieście - jak wspomina Stanisław Krzemieniewski - ruch ogromny. Na huk strzałów armatnich popłoch się zrobił straszliwy. Na placu mnóstwo narodu. Dowódcy biegają, krzyczą, wzywają do porządku. Ja ze swoimi szukam miejsca swobodnego, gdzieżby stanąć można, ale trudno się przecisnąć. Tu widzę gromadę ludzi, przeszło dwustu z kołami, drągami, widłami, cepami i różnymi narzędziami. Co to za ludzie? - A to mieszkańcy miasta. - Co wy tu robicie? - A cóż - odpowiadają - z armat już walą. Mają Moskale przyjść i w pień nas wyrżnąć po domach, to lepiej razem zginąć na placu boju! Drudzy krzyczą: Nie damy się Moskalom! Na tyle narodu co nas tu jest, to czapkami zarzucimy".

 

strona | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

 

inscenizacja                                                                 (strona 5)

bitwy pod Węgrowem z 3 lutego 1863 roku

 


 

3 lutego o godzinie szóstej trzydzieści rano ppłk. Papaafanasopuło, nie powiadomiony o planach jednoczesnego ataku trzech kolumn carskich na Węgrów (rozkaz ten dotarł do niego dopiero po południu tego dnia, już po bitwie) wyruszył z Szarut i o ósmej rano zbliżył się do miasta na wystrzał armatni. Z gościńca szaruckiego prowadzącego szczytem pagórków od południa otaczających Węgrów, widoczny był rynek, kościół, na który mpowiewał sztandar „Janko Sokoła" i ulice miasta. Z wieży kościelnej, gdzie znajdował się posterunek powstańczy również dostrzeżono kolumnę wojsk podciągających działa. Rosjanie obsadziwszy wzgórza rozpoczęli ogień w kierunku miasta. Pierwsze wystrzały armatnie zapaliły część drewnianych budynków i wywołały duże zamieszanie...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

strona | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |


 

na stronie od 2018.02.05

 


Copyright © design and photos by Michał Kurc