155. ROCZNICA BITWY POD WĘGROWEM



 

...

 

strona | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

 

inscenizacja                                                  (strona 3)

bitwy pod Węgrowem z 3 lutego 1863 roku

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Część opuszczających miasto powstańców zaatakowana przez szwadron ułanów Papaafanasopuło schroniła się za murem cmentarza w północno-wschodniej części miasta oraz w stodołach. Tymczasem rażeni kartaczami kosynierzy rozsypali się w tyralierę i z okrzykiem „Jezusl Maria!” ruszyli do szturmu na armaty. Prowadzący ten atak Jabłonowski, tak wspominał po
latach: „Cięci i kłuci kosami Moskale, choć się bronili bagnetami, to jednak nie oparli się naszemu impetowi. Wyparci z pobliża dział otworzyli nam przestrzeń swobodną ku nim. W mgnieniu oka rzuciliśmy się na kozaków, z których jedni ściągani hakami z koni padali pod strasznym uderzeniem kos, wtedy gdy inni rażeni przez naszych strzelców pierzchali ku Iaskowi lub umykali ku dolinie, zostawiając bez obrony rannych artylerzystów. Rozprawa z tymi ostatnimi była łatwiejsza. Chodaczkowi nasi bohaterzy w siwych sukmanach rzuciwszy się ku artylerzystom cięli każdego, co się spóźniał w ucieczce, rażeni w niej znowu przez strzelców i dzięki nie dającej się wyrazić odwadze odnieśli pierwszą palmę zwycięstwa przez zdobycie dwóch harmat [...] zagwoździć działa, dociągnąć je do wybrzeża błotnistego Liwca i po porąbaniu kół wpakować w błoto, było to czynnością jednej chwili, która i też nam pozwoliła, rozdzieliwszy się na dwie części, wzmocnić ucierającego się z ułanami majora i doskoczyć do podmiejskich zabudowań, gdzie dwiestu ludzi pod komendą porucznika prowadziło zażarty bój z paroma plutonami piechoty moskiewskiej. Lance łamały się pod cięciem kos, kłute konie unosiły swych jeźdźców lub zrzucały ich jako bezładne masy””.


Ów słynny atak, przedstawiony tu przez Jabłonowskiego z niewątpliwą emfazą, a porównywany potem do szarży termopilskiej, doczekał się kilku przynajmniej opisów, w których nawet wrogowie podkreślali godną podziwu odwagę, bohaterstwo i zdecydowanie węgrowskich kosynierów. Książę Konstanty w meldunku do cara Aleksandra II pisał: „Buntownicy poszli do ataku z nieoczekiwaną zuchwałością i podeszli do dział na 30 kroków, tak że równocześnie armaty strzelały kartaczami, a oficerowie artylerii 2 rewolwerów.

 


Brawurowy atak kosynierów, ich desperacki opór pozwoliły na wyprowadzenie z Węgrowa głównych sił powstańczych, które w całkowitym porządku wycofały się w kierunku na Miedznę, Sterdyń i dalej za Bug oraz na Drohiczyn, odrywając się od wojsk carskich. Przyjmuje się”, że z Węgrowa wycofało się ok. 2000 ludzi, część po bitwie opuściła powstańcze szeregi, co
było zresztą w insurekcji powszechnie praktykowane.

 

 

 

 

strona | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

 

 

 

na stronie od 2018.02.05

 


Copyright © design and photos by Michał Kurc