Część opuszczających miasto powstańców zaatakowana przez szwadron
ułanów Papaafanasopuło schroniła się za murem cmentarza w północno-wschodniej części miasta oraz w stodołach. Tymczasem rażeni kartaczami
kosynierzy rozsypali się w tyralierę i z okrzykiem „Jezusl Maria!” ruszyli do
szturmu na armaty. Prowadzący ten atak Jabłonowski, tak wspominał po
latach: „Cięci i kłuci kosami Moskale, choć się bronili bagnetami, to jednak
nie oparli się naszemu impetowi. Wyparci z pobliża dział otworzyli nam przestrzeń swobodną ku nim. W mgnieniu oka rzuciliśmy się na kozaków,
z których jedni ściągani hakami z koni padali pod strasznym uderzeniem kos,
wtedy gdy inni rażeni przez naszych strzelców pierzchali ku Iaskowi lub umykali ku dolinie, zostawiając bez obrony rannych artylerzystów. Rozprawa
z tymi ostatnimi była łatwiejsza. Chodaczkowi nasi bohaterzy w siwych sukmanach rzuciwszy się ku artylerzystom cięli każdego, co się spóźniał
w ucieczce, rażeni w niej znowu przez strzelców i dzięki nie dającej się
wyrazić odwadze odnieśli pierwszą palmę zwycięstwa przez zdobycie dwóch
harmat [...] zagwoździć działa, dociągnąć je do wybrzeża błotnistego Liwca
i po porąbaniu kół wpakować w błoto, było to czynnością jednej chwili, która
i też nam pozwoliła, rozdzieliwszy się na dwie części, wzmocnić ucierającego
się z ułanami majora i doskoczyć do podmiejskich zabudowań, gdzie dwiestu
ludzi pod komendą porucznika prowadziło zażarty bój z paroma plutonami
piechoty moskiewskiej. Lance łamały się pod cięciem kos, kłute konie unosiły
swych jeźdźców lub zrzucały ich jako bezładne masy””.
Ów słynny atak, przedstawiony tu przez Jabłonowskiego z niewątpliwą
emfazą, a porównywany potem do szarży termopilskiej, doczekał się kilku
przynajmniej opisów, w których nawet wrogowie podkreślali godną podziwu
odwagę, bohaterstwo i zdecydowanie węgrowskich kosynierów. Książę Konstanty w meldunku do cara Aleksandra II pisał: „Buntownicy poszli do
ataku z nieoczekiwaną zuchwałością i podeszli do dział na 30 kroków, tak że
równocześnie armaty strzelały kartaczami, a oficerowie artylerii 2 rewolwerów.
Brawurowy atak kosynierów, ich desperacki opór pozwoliły na wyprowadzenie z Węgrowa głównych sił powstańczych, które w całkowitym
porządku wycofały się w kierunku na Miedznę, Sterdyń i dalej za Bug oraz na
Drohiczyn, odrywając się od wojsk carskich. Przyjmuje się”, że z Węgrowa
wycofało się ok. 2000 ludzi, część po bitwie opuściła powstańcze szeregi, co
było zresztą w insurekcji powszechnie praktykowane.