Odsiecz
Wiedeńska
| 1 |
2 | 3 |
4 | 5 |
Powrót
Jaśnie Pana do Węgrowa
(wydarzenie hipotetyczne)
Posłuchajcie dobrzy ludzie!
Bracia szlachta, duchowni przewielebni, mieszczanie tutejsi i ludu okoliczny. Oto wielki dzień nastał dla naszego miasta, dziś bowiem powraca do Węgrowa po trudach wojennych i bitewnych pan nasz najmiłościwszy, miasta naszego Węgrowa właściciel i dobrodziej, jaśnie wielmożny referendarz koronny Jan Dobrogost Krasiński. Wraz z małżonką swoją przybywa do miasta swojego ulubionego, aby cieszyć się ze zwycięstwa sławetnego, jakie wojsko polskie pod dowództwem najjaśniejszego pana naszego króla Jana III Sobieskiego odniosło w bitwie największej, jaką świat do tej pory widział! Bitwa ona rozegrała się pod miastem Wiedniem w dniu 12 września roku pańskiego 1683. Starły się w niej dwa żywioły... |
|
|
"Bitwa pod Parkanami" - obraz Juliusza
Kossaka.
|
...
dwa światy jakże różne. Z jednej strony cały świat chrześcijański, najprzedniejsi rycerze Europy pod dowództwem polskiego króla, a z drugiej straszliwa turecka nawałnica, armia potężna wyznawców Allacha, którym zamarzyło się podbicie naszego kontynentu.
W tej bitwie krwawej brał udział nasz dobrodziej, nasz pan najmiłościwszy jaśnie wielmożny Jan Dobrogost Krasiński, właściciel Węgrowa i ziem okolicznych, który staraniem własnym nakłady poczyniwszy wystawił chorągiew husarską koronną w liczbie 128 rycerzy najprzedniejszych i przewodniczył tejże w czasie bitwy wiedeńskiej. Dziś w otoczeniu najwierniejszych żołnierzy powraca Pan nasz do domu swojego. Ani się obejrzycie, jak ze świtą swą wjedzie na rynek węgrowskiego grodu, gdzie witać go będą wszystkie stany: bracia szlachta, burmistrz i mieszczanie węgrowscy, duchowieństwo, Żydostwo tutejsze a nawet Szkoci, dla których miasto nasze pozostało domem najmilszym.
Ciągnie orszak ten najprzedniejszy od Warszawy, gdzie JW Pan nasz spod Wiednia przybywszy odpoczynku zażywał. Niewiele jednak czasu minęło, jak zapragnął do Węgrowa przyjechać, aby tu doglądając swoich fundacji, budowy świątyń i klasztorów, ze zwycięstwa się cieszyć. Bogu dobremu dziękujemy, że Pan nasz z zawieruchy wojennej uszedł bez szwanku, choć głowy nadstawiał i w bitwie wielką odwagą się odznaczył. Pamiętać mu to będą po wsze czasy, bo bitwa ta, Odsieczą Wiedeńską zwana na wieki przejdzie do historii.
|
Najjaśniejsza Rzeczypospolita w swej potędze mocno nadszarpnięta była ostatnimi laty. Doświadczona była wojnami ze Szwedami, Rosjanami, Kozakami, a także okrutnymi Turkami, którzy najeżdżali ojczyznę naszą od południa, grabili, palili, niszczyli i brali tysiące niewinnych w niewolę, jasyrem zwaną. Wiele razy przyszło wojsku polskiemu stawać przeciwko Turkom Osmańskim. I wiele bitew zwycięskich wojsko owe rozegrało. Po przegranych bitwach pod Chocimiem, po słynnych szarżach polskiej husarii pod dowództwem najjaśniejszego króla naszego Jana III Sobieskiego Turcy wielki respekt czuli przed polskim władcą. I jeśli się kogokolwiek bali na one czasy, to tylko króla naszego, miłościwie nam panującego i naszej husarii!
Nic więc dziwnego, że kiedy straszliwa turecka nawałnica wiosną roku pańskiego 1683 ruszyła na Europę, oczy całego ówczesnego świata skierowane były na Rzeczpospolitą i naszego władcę, który jako jedyny mógł pokonać okrutnego najeźdźcę.
Portret
Jana III Sobieskiego
|
Wojsko tureckie, które wtedy ruszyło na Węgry i Austrię, aby po ich zdobyciu pójść dalej na zachód i na północ, liczyło ponad 110 tysięcy żołnierzy. Na czele tureckiej armii stanął wielki wezyr Kara Mustafa, któremu sułtan Mehmed IV powierzył swoich żołnierzy. Była to największa armia na one czasy. Nieprzebrane morze ludzi, którzy szli pokonać chrześcijan i zawładnąć ich światem. Wielki strach padł na Europę! Wszak cesarz austriacki mógł wystawić przeciwko Turkom jeno 32 tysiące żołnierzy! Któż więc miał walczyć z wrogiem? Sam cesarz z rodziną, w obawie przed Turkami opuścił Wiedeń, a tydzień później, w dniu 14 lipca wojsko tureckie stanęło u bram miasta.
Wszystko mogło się wtedy wydarzyć! Wszystko!
W dniach, kiedy Turcy stanęli pod Wiedniem do króla polskiego Najmiłościwiej nam panującego Jana III Sobieskiego przybyło poselstwo od cesarza Leopolda I z błaganiem o pomoc dla chrześcijańskiego świata, który stał w obliczu zagłady. Król nasz, władca rozumny i mąż wielkiej odwagi, rycerz najprzedniejszy wiedział, że nikt inny, tylko Rzeczpospolita ze swoją husarią może dać odpór poganom. Król rozesłał rozkazy i kazał wojsku przybyć pod Kraków. I przybyło wojsko doborowe, 25 chorągwi husarskich koronnych, w tym chorągiew pana naszego Jana Dobrogosta Krasińskiego, 63 chorągwie pancerne koronne, 28 chorągwi lekkiej jazdy,
|
|
|
Artur Grottger, Spotkanie Jana III Sobieskiego z Leopoldem I
|
3 szwadrony
arkabuzerskie, 10 regimentów dragońskich, 4 chorągwie piechoty polsko-węgierskiej i 34 regimenty piechoty cudzoziemskiej. W sumie 27 tysięcy doborowego wojska stanęło pod rozkazami władcy naszego umiłowanego i hetmanów koronnych – wielkiego Stanisława Jabłonowskiego i polnego Mikołaja Sieniawskiego. Armia ta podążyła przez Śląsk i Morawy ku Wiedniowi, tak że po 12 dniach, przebywszy 321 km spotkała się z wojskiem Karola Lotaryńskiego w Nikolsbergu.
Wtedy to odbyła się narada wszystkich książąt i władców chrześcijańskiego świata, którzy to zgodne powierzyli dowództwo nad połączonymi armiami polskiemu królowi Janowi III Sobieskiemu. Bo też nie było większego wodza ponad króla naszego!
I nadszedł ów dzień sławetny, 12 września roku pańskiego 1683, kiedy to doszło do wielkiej bitwy. Wiedeń, broniący się od dwóch miesięcy przed poganami, był już bliski upadku!
Józef
Brandt, Bitwa pod Wiedniem.
Turcy napierali na miasto, ostrzeliwali je bez ustanku. Odsiecz nadeszła w ostatniej chwili!
Wojska niemieckie i austriackie uderzyły na Turków wzdłuż prawego brzegu Dunaju. Natomiast wojska polskie koronne uderzyć miały na wroga od strony, z której ten ataku się nie spodziewał. Król nasz postanowił zaatakować ze wzgórza Kalenberg, które wysoko wznosi się ponad Wiedniem. Któż by uwierzył, że tysiące wojska, ciężkiej jazdy, armaty pokonają wzgórze i dostaną się na jego szczyt. Polakom się udało. I stąd uderzyli na Turków.
Bitwa trwała 12 godzin, z czego 11 i pół godziny trwał ostrzał artyleryjski, atak przygotowujący. Sama szarża króla Sobieskiego i husarzy trwała jeno pół godziny! Podczas ataku naszej kawalerii wojska niemieckie i astriackie zaprzestały walki, aby podziwiać szarżę husarii, tak piękne i wspaniałe to było widowisko.
Obraz Mirosława Szeiba przedstawiający szarżę husarii pod Wiedniem w 1683 r.
Chorągwie husarskie w błyszczących zbrojach, zjeżdżając z Kalenbergu nabierały rozpędu i z poszumem skrzydeł, proporców na kopiach i rozwianych skór tygrysich, lamparcich i wilczych pędziły ku nieprzyjacielowi!. Ich widok zapierał dech, nie tylko Niemcy i Austriacy zatrzymali swe konie, by podziwiać atakujących Polaków. Także Turcy stali jak urzeczeni…
Konie biegną lekkim kłusem. Słychać głośny tętent kopyt. Powoli nabierają prędkości. Trąby, surmy i bębny grają niczym do tańca. To niezwykła chwila dla każdego wojownika. Jesteś szczęśliwy i wolny w grupie tysięcy towarzyszy. Nie boisz się, czujesz się nieśmiertelnym. A pęd konia urzeka i zachwyca. Walczysz w natchnieniu. Towarzysze obok uśmiechają się. Jesteście razem. Niepotrzebny plan bitwy. Jedyna taktyka - uderzyć. Naprzeciw wychodzą tureccy muszkieterzy. Pierwszy szereg klęka. Lufy broni unoszą się. Konie biegną spokojnie i zbliżają się do wroga. Pada komenda: Kopie na strzał! I dwa rzędy kopi pochylają się równocześnie pod kątem 45 stopni do przodu chroniąc częściowo przed nadlatującymi kulami. Tureckie szeregi okrywa dym i słychać huk nierównej salwy. Rycerze pochylają głowy aby kule ześlizgiwały się po stalowej płetwie na hełmie. Grad pocisków nadlatuje ze świstem i grzechocze uderzając w pancerne blachy. Panowie Bracia proszę wytrzymać drugą salwę! - wykrzykuje rotmistrz i demonstracyjnie zdejmuje hełm. Z tureckich szeregów pada druga salwa.
Dym, huk, przeraźliwy świst i grzechot kul tłukących w pancerze. Pada kilka koni, ale wróg jest tuż tuż! Widać twarze janczarów. W ich oczach jest bezradność i strach. W środku szyku piechota rozstępuje się i pojawia się turecka jazda. Husaria nabiera pędu. Konie przechodzą w galop. Turecka jazda formuje szyk. Polacy wydają głośny okrzyk. Toż przed linią wroga pada długo oczekiwana komenda: Złóżcie kopie! - I las kilku tysięcy długich kopi pochyla się równocześnie z przerażającym świstem. Kotły przyspieszają rytm, a surmy i trąby dodają sił. Słychać przyspieszone oddechy koni i widać jak pot spływa po ich karkach. Szumią skrzydła i furkoczą kolorowe chorągiewki. Każdy towarzysz wie ,że za chwilę uderzą jak morska fala zmiatając wszystko przed sobą!
|
|
|
Jan Damel, Bitwa pod Wiedniem |
W szeregach tureckich zamieszanie. Wielki Wezyr wykrzykuje rozkazy. Muszkieterowie robią zwrot, a piechota pochyla piki. Widać jak ręce im drżą. Już za sekundę ta armia uskrzydlonych aniołów z płomienistymi mieczami uderzy w nich jak każąca ręka boskiej sprawiedliwości. Złote i srebrne ozdoby oraz emaliowane blachy wysadzane szlachetnymi kamieniami na pancerzach i końskich uprzężach błyszczą jakimś nieziemskim światłem. Nad lewym barkiem rycerzy rozwarte paszcze tygrysów, lampartów i wilków, a za plecami cętkowane skóry drapieżników, powiewają bijąc ogonami, przyczajone do skoku. Serca zamierają w piersiach żołnierzy sułtana. Zbliża się Armagedon, Sąd Ostateczny, nieuchronne Przeznaczenie i uciec już przed nim nie można! Rozlega się potężny huk i trzask, gdy kilka tysięcy żelaznych grotów wbija się z przerażającą siłą w ciała stłoczonego tłumu. Słychać przeraźliwe jęki rannych i konających. Hurra! Hurra! - Wykrzykują polscy rycerze. Długie kopie przeszywają po kilku piechurów naraz i jak uderzenie huraganu zwalają z siodeł tureckich jeźdźców. Konie tratują obalanych żołnierzy. Spychane przeraźliwą siłą pierwsze szeregi rzucają się do ucieczki napierając na oddziały ustawione w głębi. Za husarią nadciągają cesarskie wojska. Turcy idą w rozsypkę. Wielki Wezyr Kara Mustafa niedawno władca połowy świata, opuszczony przez swoich żołnierzy w ostatniej chwili ratuje się ucieczką. Szarża husarii jest tak gwałtowna i skuteczna, że niektóre oddziały niemieckie nawet nie zostały użyte w walce!
Victoria! Wielkie zwycięstwo! Chwała polskiego oręża, wróg pokonany. Europa chrześcijańska obroniona! Najjaśniejszy Pan król nasz umiłowany pisze do Ojca
Świętego Innocentego XI list z dobrą nowiną: venimus, vidimus, Deus vicit – przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył!
Na
bohaterów czekają ich bliscy, czekają rodacy, chcący pokłonić się
rycerzom. I Węgrów czeka na swego bohatera, na swego pana wielmożnego,
który już jest blisko, już staje u bram miasta.
|
|